„Czekając na Godota” Samuela Becketta w reż. Piotra Cieplaka w Teatrze Narodowym w Warszawie, „108 kostek cukru” w reż. Agaty Puszcz, monodram Ireny Sierakowskiej z Teatru im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu, gościnnie w Instytucie Teatralnym w ramach cyklu „Mono w Instytucie” oraz „Polowanie na osy. Historia na śmierć i życie” na postawie książki Wojciecha Tochmana w reż. Natalii Korczakowskiej w STUDIO teatrgalerii w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w „Przeglądzie”.
Tę prawdę dawno przyswoili sobie autorzy dramatów i reżyserzy. Chętnie więc sięgają po konkretne wydarzenia, tworząc nowe spektakle.
Na pierwszy rzut oka niedawnych premier w stolicy nic nie łączy. A jednak wszystkie one - „Czekając na Godota" w Narodowym, „Polowanie na osy" w Studiu czy monodram „108 kostek cukru" prezentowany gościnnie w Instytucie Teatralnym - są silnie zakotwiczone w rzeczywistości. Nawet jeśli prawie tego nie widać w komedii Samuela Becketta albo ten związek jest po części zamaskowany jak we wspomnianym monodramie, albo odwrotnie - demonstracyjnie eksponowany jak w spektaklu Studia opartym na książce reportera. Tak naprawdę chodzi w nich zaś o to samo: o zajrzenie do świata bohaterów.
A JEŚLI GODOTA NIE MA?
Od dawna podejrzewałem, że Godot nie istnieje. Żyje tylko w głowach bohaterów dramatu Becketta. A więc i czekanie na niego nie ma sensu. Choć z drugiej strony, jeśli Godota by nie było, należałoby go wymyślić. Genialna intuicja Becketta kazała mu utrzymywać bohaterów w złudnym mniemaniu, że Godot nazajutrz się pojawi. Kimkolwiek lub czymkolwiek jest. Na koniec tego czekania znużeni Vladimir i Estragon zapowiadają, że ruszą dalej, że nie będą już tu trwać. Jednak ani drgną. Tkwią na miejscu, z przekonaniem, a może i bez przekonania, że to jedyne wyjście.
Minimalistyczna inscenizacja Piotra Cieplaka, trzymająca się litery i sensu tekstu, trochę z konieczności, bo teatr musiał zobowiązać się do tego w umowie a trochę z wyboru, bo takie ograniczenie okazało się zbawiennym wędzidłem, otworzyła szansę głębinowego badania dzieła. Okazało się, że choć niby wszystko wiadomo, wciąż można w nim znaleźć tajemnice i wyzwania, które otwierają prawdziwe morze skojarzeń. Na tym polega jego siła, ale i wyzwanie, przed którym stają aktorzy tworzący na małej Scenie Studio Teatru Narodowego niezrównany kwartet.
Para włóczęgów, a tak naprawdę uciekinierów (to wiemy od samego Becketta, uciekającego podczas wojny z okupowanej Francji do strefy Vichy), obcych tutaj, zdezorientowanych i niepewnych swego losu, z coraz większym trudem rozpoznaje miejsca, sytuacje, przedmioty, a nawet siebie nawzajem. Estragon Mariusza Benoit, wciąż przebywający jak gdyby gdzie indziej, w stanie ustawicznego popłochu i umęczenia, próbuje nadal uciekać. Ale zamiast tego stapia się z otoczeniem, ze znakami natury, w niezrównany sposób naśladując szum wiatru. Vladimir Jerzego Radziwiłowicza najwyraźniej woli tkwić w miejscu, niż nadal wędrować, pamięta więcej i wciąż przypomina, że mają czekać na Godota. Ich rozstania i powitania, zapominane i nagle odkrywane rytuały rozpraszają pustkę i nudę, która trawi bezrobotnych trampów, chociaż wcale nie możemy być pewni, czy nie odgrywają przed nami dobrze przygotowanego przedstawienia. Co pewien czas przerywane jest przecież zejściami „na stronę" w dosłownym sensie.
Nudę rozprasza także pojawiająca się druga wędrująca para - to miejscowi, pan i jego tragarz, Pozzo i Lucky. Pozzo Cezarego Kosińskiego jest okrutnikiem i narcyzem, Lucky Bartłomieja Bobrowskiego jego sługą i ofiarą, masochistycznie oddanym, z uśpioną tylko potrzebą dominacji. Daje temu wyraz podczas brawurowego monologu, który wymusza posłuch.
Koło nawracających retrospekcji zamyka (a może otwiera) pojawiający się Chłopiec (Franciszek Krupowicz/ Oliwier Felczak), domniemany wysłannik pana Godota zapowiadający, że Godot dzisiaj nie przyjdzie, ale nazajutrz zjawi się na pewno. W tym kołowrocie resztek egzystencji kryje się mechanizm napędowy dramatu, który tak naprawdę nigdy się nie kończy, wciąż rozniecając w przegranych i zmęczonych bohaterach (a może i w widzach) iskierkę nadziei. Monumentalne dzieło.
Aż trudno uwierzyć, że 17 teatrów odmówiło Beckettowi wystawienia tego dramatu, który miał się stać znakiem rozpoznawczym naszych czasów.
108 KOSTEK CUKRU
Ten monodram w wykonaniu Ireny Sierakowskiej to adaptacja pamiętnika z pierwszych tygodni powstania warszawskiego, przeżyć młodej kobiety zapisanych nie z perspektywy członkini organizacji bojowej, ale cywilnej. Istotą przedstawienia jest konfrontacja aktorki z autorką, też Ireną Sierakowską, siostrą jej dziadka, która zginęła na warszawskiej ulicy jak wiele innych cywilnych ofiar powstania.
Tamta „powstańcza" Irena utknęła wraz z narzeczonym na bliskim Żoliborzu, kiedy Niemcy zablokowali most Gdański, potem para usiłowała się przedostać bliżej rodziców, a szukając schronienia, znalazła się w końcu w piwnicy, ostatnim bastionie chroniącym przed śmiercią.
Jeden z towarzyszy niedoli uwięzionych w tym samym schronie odnajduje niedaleko ich kryjówki - kiedy głód coraz bardziej zagląda w oczy - paczkę ze 108 kostkami cukru. To ich jedyne pożywienie i ratunek przed ostatecznym wycieńczeniem.
Irena aktorka po latach, które minęły od śmierci „tamtej" Ireny, wchodzi w posiadanie nadpalonego pamiętnika nigdy niepoznanej krewnej. Wgryza się w treść zapisków, nie zawsze czytelnych, ale przez to jeszcze bardziej dramatycznych i autentycznych. Ten istotny szczegół wykorzystała autorka scenariusza Zuzanna Bojda, zostawiając w tekście monodramu te szczeliny zagłady - miejsca z urwanym tekstem, już nie do odczytania, ale do domyślania się i wypełniania po swojemu.
Irena Sierakowską gra „tamtą" Irenę oszczędnie, właściwie tylko szkicuje, przymierza się do niej, poszukuje odpowiedzi, jaka była. Odkrywa istniejącą niewidoczną więź z nieżyjącą ciotką. Ten związek, dla samej aktorki do końca niezrozumiały, tworzy szczególny klimat opowieści, prowadzonej na granicy osobistego zwierzenia i aktorskiego wcielenia.
Minimalistyczna scenografia, celowo odchodząca od bezpośrednich nawiązań do topografii powstańczej Warszawy, kieruje uwagę widza w stronę uniwersalnego sensu spektaklu. A jednak podczas prezentacji „108 kostek cukru" w Instytucie Teatralnym w Warszawie doszedł do głosu genius loci, odczuwalny na równi przez widownię, jak i aktorkę. Wszak miejsca wydarzeń odnotowanych w pamiętniku były niemal na wyciągnięcie ręki. Warszawska sceneria - choć tylko w wyobrażony sposób - najwyraźniej ożyła wieczorem 13 grudnia 2023 r. w tym instytutowym pokazie monodramu.
POLOWANIE Z NAGONKĄ
To była głośna sprawa w połowie lat 90. Troje maturzystów dopuściło się haniebnej zbrodni - planowany napad rabunkowy na biuro skończył się morderstwem młodej pracownicy, a cały gniew opinii publicznej skupił się na Monice Osińskiej (Wiktoria Kruszczyńska). Wprawdzie osobiście morderstwa nie dokonała, ale została uznana za prowodyrkę, osobę zwyrodniałą i do cna zdemoralizowaną. Powędrowała jak pozostali sprawcy do więzienia z dożywotnim wyrokiem. Życie nastolatki zostało przekreślone u samego początku drogi. Zemsta doskonała. Nikogo nie obwinia, wie, że sama sobie zgotowała ten los, ale czuje, że mogłaby - odmieniona - zasłużyć na drugą szansę.
Sprawa jaskrawie niesprawiedliwego wyroku poruszyła Lidię Ostałowską (Dominika Ostałowska), wybitną reporterkę, która kilka lat poświęciła przygotowywaniu książki o losach dziewczyny, aż do chwili, kiedy skazana oświadczyła, że nie zgadza się na dalsze spotkania i nie chce już żadnych publikacji o sobie. Po śmierci Ostałowskiej jej dokumentacją zainteresował się Wojciech Tochman i doprowadził myśl o reportażu poświęconym Monice Osińskiej do końca. Tak powstała „Historia na śmierć i życie", książka będąca hołdem dla Lidii Ostatowskiej i jej poczucia reporterskiej misji, a potem scenariusz spektaklu Natalii Korczakowskiej.
To właściwie dwa spektakle w jednym, bo obok sprawy Moniki Osińskiej, ukazanej zarówno przez pryzmat hejtu, jak i nagonki żądnych sensacji mediów, Korczakowską - śladem Tochmana - interesuje posłannictwo dziennikarza, reportera, jego/jej rola. Toteż równorzędną bohaterką jest Lidia Ostałowska i jej przesłanie do następców, jakże ważne w czasie, kiedy tak potrzebna jest formuła niezależnego, uczciwego i odpowiedzialnego dziennikarstwa.
Powstało przedstawienie przejmujące, zagrane i zrealizowane z pasją, które apeluje do wrażliwości etycznej widzów i decydentów. Korczakowska jak Tochman walczy z bezwzględnym prawem, które nie daje przestępcom żadnej szansy na poprawę. Walczy też o wysoko zawieszoną poprzeczkę etyki dziennikarskiej.
Całą scenę zajmuje więzienna klatka - za kratami rozgrywa się większość akcji, aby ani na chwilę nie zapomnieć o opresyjnym charakterze pozbawienia wolności i bezwzględności tych, którzy dla własnej korzyści, sławy albo potrzeby odwetu nie znają litości. W tok opowieści reżyserka wplotła multimedia i komentarze wokalne utalentowanego rapera, co uniosło spektakl ponad poziom realistycznej narracji.
Metafora i metafizyczne tchnienie dramatu Becketta, motyw czekania, który ogniskuje niespieszną akcję, w jakiś sposób, być może podświadomie, przenika myślenie wielu twórców. Rzecz nie w ryzykownych porównaniach, ale warto odnotować, że w skromnym monodramie Sierakowskiej ten motyw też się pojawia - czekanie na sposobność opowieści i wyraźna trudność w zbliżeniu się do bohaterki sprzed lat. W „Polowaniu na osy" czekanie staje się dotkliwą codziennością głównej postaci, wyglądającej chwili wolności.
Każdy z tych spektakli, choć innymi środkami i na innym poziomie uogólnienia, próbuje zgłębić niepokoje i lęki współczesnego człowieka, jak to celnie ujmuje Piotr Cieplak: „człowieka na rozstajach".
***
Samuel Beckett, „Czekając na Godota", tłumaczenie Antoni Libera, reżyseria Piotr Cieplak, Teatr Narodowy, Scena Studio, premiera 9 grudnia 2023.
Zuzanna Bajda, „108 kostek cukru" na podstawie powstańczego pamiętnika Ireny Sierakowskiej, reżyseria Agata Puszcz, Teatr Dramatyczny im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu, Scena Kameralna, premiera 20 grudnia 2019.
„Polowanie na osy" według książki Wojciecha Tochmana, reżyseria Natalia Korczakowska, adaptacja Marcin Cecko, Natalia Korczakowska, Teatr Studio, premiera 24 listopada 2023.