Fantasy rzadko udaje się w filmie, co dopiero w teatrze. Spektakl w Grotesce dryfuje między Scyllą magii i nastroju a Charybdą konieczności składnego opowiedzenia historii.
Powieść Ursuli K. Le Guin to literatura wyrafinowana, Wykorzystuje sztafaż fantasy do opowiedzenia historii o bolesnym dojrzewaniu wewnętrznym. Walka Geda z prześladującym go cieniem jest walką z sobą samym, z własną pychą, z ciemną stroną duszy. Stawanie się czarownikiem jest drogą pełną zwątpień, pomyłek i ślepych ścieżek. Autorka buduje niezwykle sugestywnie cały świat - rzecz dzieje się, jak reguły gatunku każą, w rzeczywistości autonomicznej, z własną geografią, historią, mitologią, przyrodą i prawami. Jak to wszystko przenieść do teatru? I to teatru dla dzieci - bo do Groteski tradycyjnie chodzi się z dziećmi. Adolf Weltschek chciał zmieścić w spektaklu jak najwięcej wątków powieści; niby nie miał wyboru, bo kolejne przygody Geda, powiązane ze sobą, są etapami jego dojrzewania - czyli walki z cieniem, którego sam wywołał z "przeciw-życia". Ale to nagromadzenie wątków i szybkie (z konieczności) ich rozwiązywanie nie