"Farinelli" w reż. Łukasza Twarkowskiego w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Agnieszka Michalak, jurorka 18. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Hasło: Farinelli. Pierwsze skojarzenia: kastrat, ogłuszający głos, piękny, kobiecy, opera, tłumy u stóp, sława, problemy z seksualnością, problemy, płeć-zaburzenia, film Gérarda Corbiau, pióra, homoseksualizm, zmagania artysty. Bo "Farinelli" Bartosza Porczyka, Anki Herbut i Łukasza Twarkowskiego uszyty jest właśnie ze skojarzeń o genialnym śpiewaku, ostatnim kastracie, kimś ogołoconym z płci i własnej tożsamości. Dlatego do dziś budząca tyle zgorszenia co fascynacji postać osiemnastowiecznego włoskiego śpiewaka wydaje się tylko asumptem do dyskusji o seksualności, a przy okazji o kondycji współczesnego artysty. Nie ma tu jednak mowy o próbie przybliżenia widzowi, kim był Carlo Broschi (tak naprawdę nazywał się Farinelli). Twórcy próbują raczej wgryźć się trochę w kogoś, kto dla kariery zrezygnował z siebie. Próbują namalować wyobrażenie o kimś, kto pozbawiony własnej osobowości tym bardziej potrafi wchodzić w skóry innych. O ki