EN

16.04.2024, 08:37 Wersja do druku

Majaki Wyspiańskiego

„Proszę Państwa, Wyspiański umiera” w reż. Agaty Dudy-Gracz w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Pisze Piotr Hildt, członek Komisji Artystycznej 30. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

fot. Bartek Barczyk

Inscenizacja Agaty Dudy-Gracz to przedstawienie bardzo „polskie”, a bardziej jeszcze „krakowskie”. Oznacza to nie tylko satysfakcję dla publiczności Teatru im. Juliusza Słowackiego – który ma być, wedle zapowiedzi, włączony we współprowadzenie przez Ministerstwo Kultury – ale logikę, która wynika z sensu scenicznej opowieści.

Czwarty wieszcz, zatrzymany niejako w przededniu swojej śmierci, spotyka postaci związane z Krakowem. Jednych znał z własnego życia, z niektórymi łączyły go więzi rodzinne, inni to osoby z czasów współczesnych, „po Wyspiańskim”. Plejadę trzydziestu pięciu bohaterów gra dwunastka aktorów i aktorek. Duda-Gracz tworzy nieoczywiste konfiguracje między bohaterami świata publicznego oraz rodzinnego i codziennego życia artysty. Bogaty jest świat najwęższego otoczenia emocjonalnego, w którym obok centralnej postaci Matki są także córka Helenka, trzej synowie – Staś, Teoś i Miecio, żona Teosia, czyli Teodora Pytko oraz brat Matki Kazimierz Rogowski.

Historyczne środowisko stanowią osobowości z Krakowa przełomu wieków. Wyspiański napotyka swoich rówieśników i znajomych: pojawiają się należący do nurtu Młodej Polski wybitny malarz Józef Mehoffer oraz Lucjan Rydel – na niwie teatralnej autor Zaczarowanego koła i Betlejem polskiego. Razem z Mehofferem Wyspiański stawał do konkursu na projekt kurtyny Teatru Słowackiego w roku 1891. Są też mistrz Matejko i najwybitniejsze ówczesne grono aktorskie – Helena Modrzejewska, Wanda Siemaszkowa i Ludwik Solski. Środowisko to uzupełnia postać z pogranicza świata artystycznego i kręgu znajomości, Jadwiga Mehofferowa. Dziwi tylko, że zabrakło tu braci Tetmajerów. Z Kazimierzem łączyła go wprawdzie doraźna znajomość, ale rywalizacja na polu literatury. Włodzimierz był przyjacielem, którego autor Wesela uczynił pierwowzorem postaci Gospodarza.

Ówczesne powinowactwa między literaturą i malarstwem rezonują na kształt przedstawienia – Wyspiański jako literat i malarz należał do dwóch gałęzi środowiska artystycznego. Ponadto na scenie Teatru Słowackiego występują postaci z przeszłości: doktor Tulp, sportretowany przez Rembranta w Lekcji anatomii, legendarny mistyk Wernyhora oraz Muza w osobie kobiety – symbol sztuki i inspiracji.

Drugą nić konfiguracji plecie zestawienie bohaterów historycznych ze współczesnymi. Duda-Gracz dobiera najbardziej znaczące postaci współczesnego polskiego teatru – Jerzego Grzegorzewskiego, Tadeusza Kantora i Krystiana Lupę, by uzupełnić to grono o Piotra Augustyniaka i Bartosza Szydłowskiego. To ciekawy zestaw osób, które nie należały do jednego pokolenia i nigdy ze sobą nie współpracowały, ale istnieją razem poprzez zwierciadło, w którym odbija się Wyspiański. Osobistości i wątki środowiskowe mają też charakter autotematyczny, ponieważ twórczyni portretuje dwóch żyjących i ważnych dla Krakowa twórców.

Od strony fabuły scenariusz inscenizacji łączy wątki rodzinne z tłem historycznym, stawiając akcent na ostatnie. Równocześnie warstwa kulturalno-literacka Młodej Polski przeplata się z warstwą fikcyjną, która objętościowo przeważa w zakresie tekstu. W autorskie dialogi Duda-Gracz wpisuje również anonimowe postaci krytyków z Warszawy i Gliwic, przykrego sąsiada i studentów. Bohaterzy prywatnego i publicznego życia Wyspiańskiego mieszają się, ale Matka i Muza towarzyszą twórcy przez cały czas. Matka opiekuje się nim w chorobie, a Muza siedzi u szczytu łoża umierającego artysty i śpiewa liryczną poezję, będąc dla niego nieodłącznym źródłem natchnienia.

Wartym naszej uwagi zabiegiem jest umieszczenie akcji tuż przed śmiercią Wyspiańskiego, ale w niedookreślonym czasie. Spoiwem wydarzeń mógłby być początek dwudziestego wieku, ale wydarzenia nie są osadzone w 1907 r. (śmierć tytułowego bohatera). Czwarty wieszcz – wyraźnie otoczony przez świat ówczesnego Krakowa, matkę, przyjaciół itd. – jest zarazem zawieszony w czasie, skoro napotyka postaci współczesne. Niektóre zmiany czasowe są poprowadzone dynamicznie jak w filmie. Na przykład krótki moment po tym, kiedy rozmawia on z Matejką (Sławomir Rokita), okazuje się, że malarz już nie żyje, więc w okolicy roku 1893. znajdujemy się tylko chwilowo. Innym razem Wanda Siemaszkowa toczy z pisarzem zażartą dyskusję na temat idei wystawienia Wyzwolenia, dramatu napisanego w roku 1902.

Obfite ukazanie świata młodopolskiego na czele z Mehofferem i Rydlem oraz obyczajowym tłem okresu zaborów (skądinąd połączenie dziś na scenach niemodne) sprawia wrażenie, jakby okres ten był dominujący, a wyjściowy czas akcji ulokowany na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku. Zaś pozostałe wydarzenia wokół Wyspiańskiego, ubranego cały czas w ten sam strój, działy się „dodatkowo”. Obecność niektórych osób jest z kolei poza czasem: Matka i Muza żyją obok scenicznych wydarzeń. Okazją do takiego nierealistycznego przedstawienia życia jest przyjęta przez Dudę-Gracz konwencja wydarzeń rozgrywających się na granicy jawy i snu. Wszystko dzieje się w głowie Wyspiańskiego, który majaczy w chorobie: protagonista spogląda na nas, a my wchodzimy w jego rozproszone myśli, by włączyć się w sceniczny świat.

Żywo-barwny obraz krakowskiego teatru i świata sztuki nie zaistniałby bez pomysłów Dudy-Gracz, której należą się brawa za wszechstronną zdolność. Rzadko się zdarza, aby jedna osobn była odpowiedzialna za reżyserię, scenariusz, scenografię i kostiumy, na dodatek w tak dużym przedstawieniu. Zasługuje na uwagę, że autorka przebrnęła najpierw przez wielość wątków z życia wybitnego artysty i wykonała dużo merytorycznej pracy, by na końcu dokonać autorskiego wyboru. Nie uległa przy tym powszechnemu zwyczajowi, by poprosić o współpracę dramaturga. Jej wybory w konstrukcji scenicznego świata są nieco chaotyczne, ale artystycznie ciekawe.

Nie dziwi, że w tak rozległej pracy towarzyszyła autorce trójka asystentów, w tym odpowiedzialny za choreografię Piotr Mateusz Wach i współpracownik ds. kostiumów Jerzy Basiura. Bronisława Maja zaproszono do konsultacji językowych – prawdopodobnie w materii dziewiętnastowiecznego języka literackiego lub ówczesnego akcentu scenicznego, który stosują Ludwik Solski (Tomasz Wysocki) i Wanda Siemaszkowa (Agnieszka Przepiórska). Dochodzi do ciekawych warszawsko-krakowskich konotacji: Jacek Wakar jest z kolei autorem monologu Grzegorzewskiego, który opowiada Wyspiańskiemu wizję repertuaru czwartego wieszcza podczas swojej dyrekcji na scenie narodowej w Warszawie. Dziedzictwo Wyspiańskiego było dla Grzegorzewskiego niezwykle ważne – La Bohème wg Wesela i Wyzwolenia; Wesele; Noc listopadowa oraz On. Drugi powrót Odysa należały do jego najważniejszych przedstawień.

Kompilacja postaci rządzi się odrębnym podziałem na aktorów. Nie jest to podział historyczny, a raczej wizualny i charakterologiczny. Dla przykładu Agnieszka Przepiórska gra Helenkę, Teosię Pytko i Siemaszkową, a Aleksander Fiałek Rydla, Tulpa i krytyka teatralnego. Zdolny zespół Teatru Słowackiego, z gościnnym udziałem trzech aktorów, z powodzeniem wciela się w plejadę młodych i starych oraz poważnych i komicznych bohaterów. Nie wszyscy wkomponowani są w akcję w równym stopniu, ale budując się osobno i prezentując swój swoisty charakter. Takim przykładem jest zanurzona w myślach persona Tadeusza Kantora (Sławomir Rokita).

W inscenizacji królują postaci, co wpływa na utykającą konstrukcję przedstawienia, ale jest okazją do ekspozycji aktorów. Fantastyczni są: Wanda Skorny jako ciotka Stankiewiczowa, Agnieszka Przepiórska zarówno jako żona Wyspiańskiego i Wanda Siemaszkowa oraz Tomasz Wysocki we wszystkich rolach (Solski, Grzegorzewski, Lupa, Ksiądz). Świetnie wypada też młody Adam Wietrzyński, głównie jako syn Teoś. Ciekawe są kreacje Krzysztofa Wrony (bohater tytułowy), Aleksandra Fiałka (Lucjan Rydel), Macieja Półtoraka (Józef Mehoffer) i Marty Waldery (Matka).

Duda-Gracz dzieli sztukę na wątki, sceny i obrazy o silnych walorach estetycznych nawiązujących do historii malarstwa. Osnową przedstawienia staje się czysta teatralność, która przystaje zarówno do świata krakowskiego artysty, jak też klimatu konserwatywnej raczej stylistyki Teatru Słowackiego. Tutaj problem inscenizacji stanowi brak zarysu fabularnego czy ogólnego tematu, który rządziłby jako przesłanie. O konstrukcji przesądzają nie wydarzenia, a postaci, a do tego symulacje obrazów wyklejonych z historii malarstwa – Zaśnięcie Marii Panny Wita Stwosza, Lekcja anatomii doktora Tulpa Rembrandta, Portret Heleny Modrzejewskiej Tadeusza Ajdukiewicza, Wieczerza w Emaus Caravaggia oraz jeszcze jeden obraz polski (Wyspiańskiego lub Chełmońskiego). Inscenizacja konstruuje się przez obrazy, inspiracje i klimat wspólne dla rzeczywistości czwartego wieszcza jako artysty-plastyka. Obrazy sceniczne są zarazem trzonem scenografii wpisującej się w typ tradycyjnej estetyki, wcale nie tak w teatrach częsty.

Przestrzeń rozciągnięta jest na dużą scenę teatru, ale twórczyni wprawnie rozbija akcję na obszar widowni. Choć ten zabieg nie jest wprowadzany współcześnie rzadko, to tutaj stosuje się go we wzmożony sposób. Widowisko rozpoczyna się już przed właściwym spektaklem, co dodatkowo wciąga nas w klimat wydarzeń i specyfikę ich teatralnej oprawy. Kostiumy zaprojektowane przez Dudę-Gracz i Basiurę zachowują wierność postaciom z przedstawionych epok. Większość dobrana jest z dbałością i przepychem, ale zwraca na siebie uwagę strój Wyspiańskiego. Główny bohater w starej nocnej koszuli, z brodą i boso przypomina mi Wernyhorę z obrazu Matejki albo wędrującego Homera, którego sportretował William-Adolphe Bouguereau. A nade wszystko Znachora zapamiętanego z roli Jerzego Bińczyckiego w filmie pod takim samym tytułem. 

Mam ten dar bowiem: patrzę się inaczej, napisał raz Wyspiański. Podobnie Duda-Gracz, miast wystawić jeden z tekstów dramatopisarza, zdecydowała się na projekt autorski. Inscenizację o świecie i dylematach nieżyjącego artysty, skonstruowaną z ciekawych, nigdy do tej pory nieprzedstawionych zestawień i przeskakujących kontekstów, a do tego opartą na współczesnym tekście i języku. Na scenie Teatru Słowackiego powołała do życia świat równoległy do dramatycznego świata Wyspiańskiego. Autorka przedstawienia opisuje go czy raczej przemawia przez jego twórczość, która jest zdominowana przez obrazy i wywołuje liczne konteksty kulturowe i symbole. Która dyskutuje z młodopolską tradycją, zadając pytania o prawdę i fałsz. W tym widać też podobieństwo do przywołanego na scenie Grzegorzewskiego, w jego dążeniach do uzyskania w przedstawieniach artystycznej autonomii. Tak pomyślana praca jest hołdem dla teatru – magiczną opowieścią o wędrówce między życiem a śmiercią czwartego wieszcza jako człowieka i jako artysty.

Źródło:

Materiał własny

Autor:

Piotr Hildt