EN

16.11.2020, 17:23 Wersja do druku

Łódź. Władze miasta chcą połączyć domy kultury w jedną instytucję

Inne aktualności

Połączenie pięciu dzielnicowych domówi kultury wraz z ich filiami w jedną, scentralizowaną instytucję pozwoli na oszczędzenie kosztów administracji i poprawę oferty dla mieszkańców - twierdzą władze Łodzi. Przeciw tej koncepcji protestują pracownicy obecnych domów kultury.

"Przed nami czas wielkich zmian w funkcjonowaniu łódzkich domów kultury. Chcemy, by te placówki nadal się rozwijały, ale odpowiadały także oczekiwaniom współczesnych odbiorców; by były nowoczesne także pod względem zarządzania" - podkreśliła na konferencji prasowej w poniedziałek wiceprezydent Łodzi Małgorzata Moskwa-Wodnicka.

Jak zaznaczyła, w związku z centralizacją i połączeniem wszystkich łódzkich domów kultury w jedną Miejską Strefę Kultury (MSK) nie ma mowy o likwidacji żadnej z istniejących obecnie placówek czy też ich filii.

"Chcemy, by środki, które do tej pory skierowane były na utrzymanie administracji domów kultury zasiliły ich budżet, przeznaczony na budowanie lepszej i ciekawszej oferty kulturalnej dla mieszkańców; aby było więcej zajęć dla dzieci i młodzieży, dla seniorów i dorosłych. Zależy nam, by filie ściślej ze sobą współpracowały" - wyjaśniła wiceprezydent.

O założeniach Miejskiej Strefy Kultury mówiła także pełnomocniczka magistratu Aleksandra Podębska, która obecnie kieruje Poleskim Ośrodkiem Sztuki, a w przyszłości ma objąć stery nowej sieci placówek.

"MSK będzie złożona z filii - multimedialnych, nowoczesnych placówek, które będą centrami działania dla dzielnic; miejscami spotkań i działalności kulturalnej, artystycznej i rozrywkowej. Pragniemy zdecydowanie poszerzyć ofertę dla osób w wieku 30-40 lat, dla młodych mam. Będziemy również skupiać się na tym, by odciągnąć dzieci od wirtualnej przestrzeni. Dlatego konieczne jest uaktualizowanie oferty i odpowiedzenie na ich zapotrzebowanie" - powiedziała.

Władze Łodzi chcą, by o przyszłej działalności MSK wypowiedzieli się w konsultacjach społecznych mieszkańcy oraz pracownicy domów kultury. Tymczasem ci - niemal od początku przedstawienia koncepcji łączenia placówek - wyrażają swój głośny sprzeciw. Z transparentami i symboliczną trumną, w której pogrzebane miałyby być dzielnicowe domy kultury, pojawili się także na konferencji w poniedziałek.

Zarzucają oni władzom miasta m.in. że wciąż nieznany jest statut MSK; tymczasem łódzcy radni przyjęli już uchwałę dotyczącą zamiaru połączenia domów kultury. Moskwa-Wodnicka wyjaśniła, że przed przedstawieniem im ostatecznej wersji uchwały o utworzeniu nowej instytucji kultury opracowany zostanie również jej statut.

"Statut ma być stworzony z mieszkańcami i pracownikami domów kultury - po to jest etap konsultacji" - dodała.

Inny zarzut dotyczy przewidywanych problemów z pozyskiwaniem środków zewnętrznych na realizowane w placówkach projekty. Zdaniem protestujących, pięć niezależnych instytucji jest w stanie uzyskać łącznie wyższe dotacje z UE niż jedna.

"Do 30 listopada jest czas składania wniosków o środki. Domy kultury mogą to robić na obecną edycję. Ale nie wiemy, jakie zasady będą w przyszłym roku, czy nie zostaną one zmienione przez ministra. Jeśli w lutym powstanie MSK to za rok będzie ona ubiegała się o środki na projekty stworzone razem z filiami" - powiedziała wiceprezydent Łodzi.

Obecni na miejscu pracownicy łódzkich domów kultury zarzucali twórcom koncepcji MSK, że "sami nie wiedzą, co ma powstać". Wskazywali również, że składanie wniosków o dofinansowania na przyszłoroczne projekty nie ma większego sensu, skoro w lutym ich placówki przestaną istnieć w obecnym kształcie, a więc realizacja planów stanie pod znakiem zapytania. Jak mówili, obawiają się nie tylko o swoje stanowiska pracy, ale też o sposób przeprowadzenia skomplikowanego procesu likwidacji przedsiębiorstw, jakimi od strony formalnej są domy kultury.

"Nie chodzi tylko o finanse, ale o cel działania domów kultury. Uważamy, że centralizacja nie służy placówkom, zabija ich tożsamość. Obawiamy się, że w wyniku tak szybkiego działania i bałaganu, który na pewno powstanie przy tego typu operacji, ta działalność padnie i przez lata będziemy to potem odbudowywać" - podkreślił jeden z protestujących.

Źródło:

PAP