Nie pytajmy, jak to jest w powieści Romana Bratnego. W końcu popularni "Kolumbowie", których Adam Hanuszkiewicz w swoim stołecznym teatrze "Powszechnym" adaptacyjnym z najlepszych poddał zabiegom - choć to jedna powieści o powstaniu warszawskim i powojennych losach powstańczego pokolenia - nie są jeszcze klasyką i nie ma powodu rozdzierać szat, że brak tego lub tamtego. Im bardziej zresztą adaptacja jest wierna wobec powieści, tym - zdaje się być gorzej dla samej adaptacji. Gorzej z dramaturgicznego punktu widzenia. Kto jak kto, ale Hanuszkiewicz dobrze wie o tym. Mimo wszystko jednak - choć odstępstwo jest wskazane - należy podziwiać Hanuszkiewicza za odwagę zmierzenia się z ową trzytomową powieścią. Najpierw, jak w opowieści scenicznej, następuje prezentacja postaci, a w chwilę później jest już godzina "W". Otwierają się w podłodze scenicznej klapy piwniczne i w snopach światła wyskakują z nich powstańcy z bronią w ręku. Scena jest
Tytuł oryginalny
Kolumbowie
Źródło:
Materiał nadesłany
Żołnierz Polski nr 22