Przez lata znosiły obściskiwanie, dotykanie, przytulanie, lizanie po szyi, klepanie w pośladki, wciskanie języka do ucha. O tym, co je spotyka, w końcu powiedziały głośno. Machina procedur ruszyła, ale wolno, mało empatycznie, nie dając ofiarom szans na anonimowość - piszą Aleksander Gurgul i Małgorzata Skowrońska w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Dziewięć kobiet podpisało się pod skargą na Henryka Jacka S. , dyrektora Bagateli. Oskarżają go o molestowanie i mobbing. W liście do prezydenta Jacka Majchrowskiego piszą, że wielokrotnie S. naruszył ich godność i nietykalność fizyczną. Za tym prawniczym żargonem kryją się ich doświadczenia. Gdy je ujawniły, w mediach pojawiły się nagłówki: "Wstrząsające historie z Bagateli". Ojcowskie ściskanie W relacjach oskarżających S. aktorek, byłych i obecnych pracownic teatru, pojawiają się opowieści o natarczywych spojrzeniach, żartach z seksualnym podtekstem, komentowaniu wyglądu, erotycznych aluzjach, ale też wymuszony kontakt, niechciany dotyk i obmacywanie. Wszystko to można odnaleźć w definicji molestowania. Prawo mówi wyraźnie: molestowanie to "każde niepożądane zachowanie o charakterze seksualnym lub odnoszące się do płci pracownika, którego celem lub skutkiem jest naruszenie godności pracownika, w szczególności stworzenie wobec ni