"Dług" wg Davida Graebera w reż. Jana Klaty w Teatrze Nowym Proxima w Krakowie. Pisze Przemysław Skrzydelski w tygodniku Sieci.
Jan Klata potrafi rozśmieszyć. Z tym że nie wiem, czy chce, aby z jego spektaklu zapadły w pamięć tylko gagi i skecze. Ale może tak musi być? Od chwili, gdy Jan Klata wbrew deklarowanej woli przestał być szefem Starego Teatru, minęły już dwa lata i paradoksalnie czas ten wydaje się dla niego łaskawy. Może nawet sam Klata po dłuższych przemyśleniach tak go postrzega. Chyba nawet mnie - mówiąc łagodnie, zawsze sceptycznemu wobec dokonań tego reżysera i jeszcze bardziej sceptycznemu w stosunku do jego krakowskiej dyrekcji - zdarzyło się niedawno napisać czy powiedzieć: "Klata dojrzał". Bo podczas dwuletniej odysei po najróżniejszych scenach (co ciekawe, dwukrotnie realizował ważne tytuły w Pradze i raz w Bratysławie) nadał swemu teatrowi inną rangę. Co prawda poznański "Wielki Fryderyk" wg Nowaczyńskiego nie udał się jako całość, ale był próbą rozmowy o naturze Polaków z domieszką historiozoficznej metafizyki, która dekadę temu jeśli u