EN

20.09.2021, 09:34 Wersja do druku

Kim byli?

"Katyń. Teoria barw" Julii Holewińskiej w reż. Wojciecha Farugi w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak.

fot. Natalia Kabanow

Poetycki, momentami nawet dowcipny, po części oparty na pamiętnikach pomordowanych więźniów, po części na źródłach historycznych a w dużej też mierze i na wyobraźni autorki, Julii  Holewińskiej, spektakl KATYŃ. TEORIA BARW, pochłania widzów bez reszty. Ponieważ główny bohater , major Józef Maria Czapski był malarzem i pisarzem, poszczególne sceny dramatu i treści, jakie one zawierają, w bardzo oryginalny sposób nawiązują do podstawowych kolorów, odnajdywanych na palecie artysty.

Pomimo że życie tego człowieka było ze wszech miar tragiczne, klucz, jakim posłużyła się do jego opowiedzenia Holewińska przydaje mu barw. To duża sztuka mówić w tak ciekawej formie o ludzkich dramatach. A jest ich tu sporo. Bohaterowie cierpią ból, poniżenie, bezgraniczną samotność, tęsknotę za bliskimi. A próbując adaptować się do sytuacji, jeszcze bardziej pogrążają się w upokorzeniu. Ale Wojciech Faruga, reżyser i scenograf w jednej osobie, mocno wsparty tu przez choreografa Krystiana Łysonia, robi wszystko, aby to poniżenie zawoalować. Pokazać ich tak, jak dziejopisarze dopasowywali ich losy do pięknych kart historii i złoconych pomników. W scenicznej oprawie dominuje róż. To biel śniegu zabarwiona czerwienią krwi?

Łukowe sklepienia i pałacowe kolumny, wśród, których jak żywe obrazy w rozmaicie komponowanych grupach, też  w różowe garnitury odziani, sytuują się bohaterowie. Kim są? W dużej mierze to polscy oficerowie, ale też ludzie innych zawodów, płci i nacji. W postać Józefa Czapskiego wcielają się na przemian Damian Kwiatkowski i Paweł L. Gilewski.

fot. Natalia Kabanow

Symbol dwoistości natury tego artysty i człowieka? Obaj świetnie dostosowują się do osobliwej formy spektaklu i znakomicie dopełniają w określaniu emocji i doznań bohatera.Wyróżniającą się pod każdym względem, nie tylko rzucającego się w oczy czerwonego kostiumu,  postacią jest Wielka Kłamczucha Katyńska Małgorzaty Trofimiuk. Postać fikcyjna, symbol zakłamanego oprawcy, z uśmiechem wiodąca zniewolonych ludzi na rzeź. Trofimiuk bardzo subtelnie wykorzystuje tu swój talent komediowy, sięgając też przy tym po nutki ciepła i liryzmu w efekcie czyniąc postać oprawcy bardziej cyniczną i okrutną. Choć pod koniec przejawia i ludzkie cechy, zakochując się w malarzu. To jedno z ciekawszych scenicznych wcieleń Małgorzaty Trofimiuk.

Fantastycznie w jednej z ostatnich scen prezentuje się Katarzyna Pawłowska wcielająca się w rolę podporucznika lotnictwa, pierwszej kobiety, która w Polsce skakała ze spadochronem. W sztuce nazwana Matką Boską Kazańską. Opowiadając o doznaniach podczas lotu,wykonuje akrobatyczne wręcz ewolucje na scenicznych dekoracjach. Jest to choreografia niezwykle urzekająca, wspaniale zsynchronizowana z poetyckim słowem i wielkimi emocjami emanującymi z ciała artystki. Choć to ostatni lot dziewczyny… Przedstawienie jest nie tylko wzruszające i piękne w formie, ale też znakomicie skomponowane i zwięzłe.

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Anita Nowak