EN

24.03.2023, 11:25 Wersja do druku

Jest taka wieś, a może to tylko sen

„Tęsknica” Darii Sobik w reż. Pameli Leończyk w Teatrze Powszechnym w Warszawie, w ramach 14. Festiwalu Nowe Epifanie. Pisze Anna Czajkowska w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Magda Hueckel

Coroczny, interdyscyplinarny, wielkopostny Festiwal Nowe Epifanie, organizowany przez Centrum Myśli Jana Pawła II, już po raz czternasty gości w Warszawie, proponując wiernym fanom oraz nowym widzom liczne, różnorodne wydarzenia kulturalne. Teatralny program festiwalu, jak co roku podąża za myślą przewodnią, którą tym razem jest pojęcie otchłani. Ujmując symbolicznie słowo „pustka” pokazuje jej różne oblicza – od lęku, samotności przez depresję, mrok i niemoc aż po siłę płynącą z wyzwania i nadziei.

Jedną z festiwalowych realizacji teatralnych jest „Tęsknica”, spektakl o tęsknocie za domem, który – jak wyjaśnia Pamela Leończyk, reżyserka, artystka i performerka, powstał dzięki książce Miry Marcinów „Historia polskiego szaleństwa” w ramach Laboratorium Nowych Epifanii (letniego warsztatu, od kilku lat organizowanego dla twórczyń i twórców teatralnych). Ale nie jest to adaptacja wspomnianego tekstu, tylko zupełnie nowa, ponadczasowa opowieść o pamięci i o utracie domu. Historia opisana przez autorkę sztuki, Darię Sobik, odnosi się do konkretnej, prawdziwej miejscowości w województwie dolnośląskim – wsi Wigancice Żytawskie. Miejscowa kopalnia postanowiła wykupić i wysiedlić Wigancice w 1999 roku, choć ostatecznie nie zasypała ich hałdą, jak planowano. Wieś, teoretycznie i administracyjnie, nadal istnieje, a dawni mieszkańcy, po dwudziestu latach, chcą wykupić działki, myśląc w ten sposób również o spuściźnie kulturowej i odtworzeniu zabytkowych domów przysłupowych – architektury, której w Polsce w zasadzie już nie ma. I tak – iskra nadziei się tli. Ludzie z Wigancic samoorganizują się porządkując tereny, spotykają się nawet na międzypokoleniowym zjeździe i już działają czyniąc wszystko, by odbudować domy na byłych posesjach.

Spektakl posiada wymiar uniwersalny, ponieważ nie opowiada o prawdziwych ludziach. To rodzaj ciekawej metafory dotykającej problemu wysiedlenia, poczucia lokalnej wspólnoty, tożsamości związanej z konkretnym miejscem oraz siły w społecznym zaangażowaniu i „niezwykle aktualnego dziś pozbawienia domu i niszczenia dziedzictwa”.

Tytuł sztuki odwołuje się do „długotrwałego stanu tęsknoty i smutku oraz do nazwy słowiańskiego demona melancholii”, o czym informują twórcy „Tęsknicy”. Bohaterami są Łucja, Adam, Michał, Elżbieta Jaworowicz i… Hałda, którzy przybywają do Wigancic Żytawskich, „wsi widmo”, aby stanąć twarzą w twarz z własnymi „widmami”, przeżyć jeszcze raz dawne miłości i – choć pobudowali własne domy na innej ziemi – snuć plany odbudowy swych wciąż żywych we wspomnieniach czterech ścian, siać trawę, sadzić rośliny w ogrodzie. Powraca pamięć, a Elżbieta Jaworowicz z kamerą przybywa na pomoc i w swym popularnym programie interwencyjnym „Sprawa dla reportera” pokazuje tych ludzi i tamte wydarzenia. Ale nic nie jest proste i pani Jaworowicz również przejdzie przez otchłań głęboko zakopanych w duszy lęków. 

„Otchłań przyzywa otchłań — więc nawałnicą wściekłą, Na moje serce spadło udręczeń całe piekło”. Czy słowa psalmu, które przetłumaczył na język polski Wiktor Gomulicki odnoszą się w jakikolwiek sposób do spektaklu w Teatrze Powszechnym, pokazywanego w ramach  Festiwalu Nowe Epifanie? W dzisiejszych czasach, w sytuacji, gdy obok toczy się wojna, bez trudu odnajduję jego bliskość. „Wrogowie dom mój naszli, zuchwali i zawzięci” – mówi dalej psalmista. Wygnańcy tęskniący za tym, co musieli porzucić, za swym miejscem na tej ziemi próbują zapełnić pustkę i wstępując w otchłań strachu, lęku, stają na granicy wytrzymałości, konfrontując się z przeszłością, własnymi traumami. Uda się im wyjść z tego silniejszymi? W psalmie nie brak nadziei, zmagania z otchłanią i utratą wzmacniają, ubogacają – „Czemu trwożysz się, duszo, urągania lichego? Ocknij się, wierz i ufaj!”. W spektaklu podobnie się zadzieje.

fot. Magda Hueckel

Zawierający elementy groteskowe i humorystyczne tekst, umiejętnie połączone z poruszającymi, lirycznymi i tragicznymi, nieco przekornie kreśli sylwetki postaci – pozornie zwykłych, a jakże niezwykłych. Komizm spektaklu przeradza się w pewnym momencie w refleksję na temat tęsknoty, bólu płynącego ze wspomnień, uczuć, także tych „czeskich” (trzeba zobaczyć przedstawienie, aby zrozumieć polsko-czeskie, ludzkie, osobiste powiązania). Tu  gorzkie prawdy dotyczące przeszłości, rodzinne traumy wychodzą na jaw, jednak humor, nawet mocno ironiczny, ociepla wszystko. Młodziutka, ale ze sporym doświadczeniem realizatorskim reżyserka nadaje odpowiednie tempo inscenizacji i szuka właściwej linii dramaturgicznej – wielce udanie. Warto podkreślić, że Pamela Leończyk i Daria Sobik znakomicie poradziły sobie ze „słowiańskim demonem”, czyli Tęsknicą, niebezpieczną, ale przyciągającą jak magnes. Dodatkowo przywołały u oglądających – tak sadzę – uczucia rozmarzenia, niepokoju i tęsknoty za rodzinnym domem. Na Małej Scenie Teatru Powszechnego dwie aktorki i dwóch aktorów umiejętnie wciela się w bohaterów sztuki. Natalia Lange jako Elżbieta Jaworowicz jest po prostu przepyszna – z wyczuciem groteskowości i zabawą swą kreacją daje widzom sporo satysfakcji. Karolina Adamczyk w roli Łucji i wzrusza, i zachęca do refleksji. Potrafi odpowiednio rozłożyć akcenty, odwołuje się do emocji i cieniuje w naturalny sposób swą grę. Artem Manuilov jako Adam pokazuje równie ciekawą, pewnie zarysowaną postać, a Oskar Stoczyński bawi nas jako Hałda i ze zrozumieniem, wyczuwając klimat inscenizacji, gładko przechodzi z roli Michała do czarnej, węglowej pani. Spektakl chwilami przypomina satyrę, co podkreślają jeszcze video projekcje (nie przepadam za nimi w teatrze, ale tu, przyznaję, są ważnym elementem).

Scenografia Diany Lelonek jest odpowiednio rozbudowana, „zmysłowa” i tworzy tło dla aktorskich poczynań, inspirując i ubogacając całość. Dobra reżyseria światła Piotra Pieczyńskiego też im pomaga, podobnie jak muzyka Magdaleny Sowul. Doceniam te aspekty i ich twórców.

Nadzieja prowadzi wszystkich autorów tego spektaklu, także aktorów, a widownia pozostaje z własnymi przemyśleniami oraz zachwytem i wzruszeniem. Zapał i świeżość spojrzenia na otaczający świat, połączona z profesjonalizmem, zawsze się sprawdza.

Tytuł oryginalny

Jest taka wieś, a może to tylko sen

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Anna Czajkowska

Data publikacji oryginału:

23.03.2023