EN

12.02.2025, 15:10 Wersja do druku

Gdy Katowice były Stalinogrodem

Viva Maria!” Romana Frankla w reż. Witolda Mazurkiewicza w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. Pisze Zbigniew Lubowski w miesięczniku Śląsk.

fot. Dorota Koperska/ mat. teatru

Nie będzie mi tu jakaś szansonistka wzorowała się na imperialistycznych dziwactwach z Piątej Alei, bo my mamy w kraju nasze Aleje Jerozolimskie" - wyznaje z nieskrywaną partyjną szczerością groteskowy dygnitarz odpowiedzialny za sferę kultury. Piąta Aleja, centralna ulica nowojorskiego Manhattanu, była dla rządzących Polską komunistów symbolem „zgniłego imperializmu rozsiewającego wrogie socjalizmowi wartości kulturowe". Siermiężna rzeczywistość ówczesnej Polski, zatruwanej wiejącymi ze Wschodu wiatrami tzw. socrealizmu, nie sprzyjała bezkompromisowej artystce zakochanej bez pamięci w swingu. Twórczość światowych gwiazd tego gatunku (Ella Fitzgerald, Billie Holiday, Nat King Cole czy Frank Sinatra) była bowiem traktowana nad Wisłą jako groźny przejaw amerykańskich wpływów muzycznych.

Scenariusz niezwykłego przedstawienia, którego akcja toczy się w latach 1945-1954, jest dziełem Romana Frankla, syna Marii Koterbskiej, który postanowił oddać artystyczny hołd swojej Mamie w roku stulecia jej urodzin. Posłużył on reżyserowi Witoldowi Mazurkiewiczowi do stworzenia sugestywnego widowiska scenicznego o ponurych latach stalinizmu w polskiej kulturze. Najważniejszym kluczem do artystycznego sukcesu musicalu był bez wątpienia casting na odtwórczynię roli młodziutkiej gwiazdy swingu. Zgłosiło się 50 kandydatek z całego kraju. Z tego grona wyłoniono dwie wyjątkowo utalentowane pod względem aktorskim i wokalnym dziewczyny: 31-letnią Dominikę Handzlik z Bielska-Białej i 23-letnią Żanetę Rus z Żywca. Druga z nich, studentka warszawskiej Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza, wcieliła się w postać młodej Marysi Koterbskiej w dniu grudniowej prapremiery bielskiego spektaklu. Dominika stała się natomiast jej zmienniczką w kolejnych przedstawieniach, które z pewnością nie zejdą przez długi czas z afisza Teatru Polskiego w Bielsku-Białej.

Cennym atutem spektaklu Viva Maria jest udział Romana Frankla w widowisku. Kreuje on rolę związanego mocno z Radiem Katowice kompozytora Jerzego Haralda, który w swoim czasie odkrył dla świata wokalny talent ekspresyjnej Marysi Koterbskiej z Białej. Jej kariera rozwijała się w burzliwych okolicznościach. Rodzice przebojowej dziewczyny nie chcieli, by ich córka poświęciła się działalności estradowej. Wybrali dla niej studia w zakresie farmacji, bo gwarantowało to bezpieczne i spokojne życie.

Dziewczyna była jednak niespokojnym duchem artystycznym i nie widziała się absolutnie w roli farmaceutki sprzedającej lekarstwa w aptece. Jej uwielbienie dla swingu mocno drażniło zaś decydentów. Próbowali na różne sposoby zniechęcić ją do śpiewania piosenek utrzymanych w znienawidzonym przez komunistów stylu. Usiłowali ponadto zaszkodzić poważnie jej rodzinie. Kazimierz, brat artystki, siedział w więzieniu za swoją wojenną przynależność do Armii Krajowej, a Jan, świeżo poślubiony mąż początkującej piosenkarki, został oskarżony o udział w zmistyfikowanej aferze dolarowej.

Dwuaktowe przedstawienie Viva Maria! ma momentami szokujący, a chwilami wzruszający charakter. Sceniczną konfrontację ponurego świata partyjnych notabli z radosną przestrzenią pulsującej emocjami epoki swingu podkreśla oprawa scenograficzna i kostiumowa musicalu. To zasługa scenografa Damiana Styrny (pomysłowego twórcy obrotowych konstrukcji przestrzennych, zawierających m.in. przytłaczającą swoim wyglądem celę więzienną) oraz Igi Sylwestrzak, autorki kostiumów teatralnych. Szarobure stroje decydentów komunistycznych i paskudnych ubeków różnią się radykalnie od atrakcyjnych i wielobarwnych ubiorów zespołu towarzyszącego występom młodziutkiej gwiazdy swingu. Dodajmy, że Iga Sylwestrzak dała się już poznać w przeszłości z kostiumów w "Nikt nie kocha tak jak tenor", "Lettycja i lubczyk" czy "Sztukmistrz z miasta Lublina".

Nieprzeciętną współtwórczynią widowiska jest ponadto Katarzyna Zielonka, która zadbała o efektowną choreografię w musicalu. Sceniczne układy taneczne przyciągają uwagę widzów, co dotyczy nie tylko fragmentów musicalu, w których rozbrzmiewają nieśmiertelne szlagiery Koterbskiej. Publiczność ma również okazję oglądać upiorne tańce na krześle w wykonaniu aktorów kreujących role partyjnych dygnitarzy. Rzadko można podziwiać we współczesnych teatrach takie kabaretowo-groteskowe sceny o szyderczym wydźwięku sytuacyjnym. Jeszcze chyba nikt nie podjął dotąd próby ukazania epoki stalinizmu w fascynującej oprawie swingu. Wszystkie przeboje Koterbskiej (przygotowanie wokalne aktorów - Beata Przybytek) są prezentowane na żywo z towarzyszeniem czteroosobowego zespołu pod kierownictwem pianisty Jacka Obstarczyka. Muzycy są usadowieni w specjalnej wnęce poniżej poziomu sceny. Nie tylko jednak grają na swoich instrumentach, lecz także realizują zadania sceniczne, powierzone im przez reżysera.

Bezspornym walorem widowiska jest obsada poszczególnych ról aktorskich. Wyróżniają się w tym gronie: debiutujący na bielskiej scenie Karol Jasiński (Janek, ukochany Marysi, a potem jej mąż), wspomniany już Roman Franki (popularny wśród słuchaczy radiowych kompozytor Harald), Tomasz Lorek (komunistyczny minister kultury, posługujący się z upodobaniem partyjną narracją językową), Wiktoria Węgrzyn-Lichosyt (pani Basia, nonszalancka sekretarka ministra), Rafał Sawicki (partyjny dygnitarz Nowak) oraz Sławomir Miska (odrażający ubek, którego można w razie potrzeby obłaskawić podarkiem w postaci ręcznego zegarka).

Spektakl wystawiony jeszcze w roku stulecia urodzin niezapomnianej piosenkarki (prapremiera - 14 grudnia 2024) jest wzruszającym przejawem pamięci o sławnej bielszczance. Nie wahała się ona w przeszłości iść pod prąd obowiązującej wtedy siermiężnej wizji kultury, symbolizowanej propagandowym hasłem komunistycznym: „dziewczyny na traktory!

Roman Franki Musical VIVA MARIA!

Reż. Witold Mazurkiewicz

Prapremiera -14.12.2024 Teatr Polski w Bielsku-Białej 

Tytuł oryginalny

Gdy Katowice były Stalinogrodem

Źródło:

Śląsk 2/2025

Autor:

Zbigniew Lubowski

Data publikacji oryginału:

10.02.2025