EN

30.01.2023, 17:57 Wersja do druku

Futurystyczna love story

„Humani” Jarosława Murawskiego w reż. Katarzyny Trzaski w TVP Kultura. Pisze Krzysztof Krzak w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Wojciech Radwański / mat. WFDiF

W komunikacie wygłaszanym przez kogoś, kogo możemy uznać za telewizyjnego spikera, słyszymy, że firma iHuman nie wyrabia z zamówieniami na kolejne humany, czyli roboty ze sztuczną inteligencją masowo zamawiane przez kolejnym ludzi płci obojga. Tak zaczyna się spektakl „Humani” zrealizowany blisko siedem lat temu przez Katarzynę Trzaskę dla Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych w ramach projektu TEATROTEKA, pokazany po raz pierwszy przez TVP Kultura w nocnym paśmie teatralnym z 27 na 28 stycznia bieżącego roku.

Autorem sztuki, na podstawie której Trzaska zrealizowała swój pierwszy spektakl telewizyjny, jest Jarosław Murawski, współpracujący swego czasu z Laboratorium Dramatu Tadeusza Słobodzianka i z Teatrem IMKA, autor cieszących się wielkim zainteresowaniem widzów i uznaniem krytyków takich sztuk, jak: „Na Boga!” (główna nagroda na XIII Festiwalu Dramaturgii Współczesnej „Rzeczywistość Przedstawiona” w Zabrzu), „Gałgan”, „Komeda”, „Ziemianie”. „Humanka”, bo tak brzmi właściwy tytuł sztuki, kształt sceniczny po raz pierwszy przybrała w 2014 roku, gdy Jacek Papis wystawił ją na uczelnianej scenie Akademii Teatralnej w Warszawie (grały w niej m.in. Karolina Czarnecka i Anna Karczmarczyk). Kolejne wystawienia zostały zrealizowane w Teatrze Polskim w Bielsku–Białej (2016 r., reż. Agata Puszcz) i w Teatrze Nowym im. Kazimierza Dejmka w Łodzi (2020, reż. Lena Frankiewicz). Wersja Katarzyny Trzaski pod bardziej uogólniającym tytułem „Humani” jest rówieśniczką tej bielskiej premiery.

Poza tytułem, reżyserka i autorka opracowania tekstu, zmieniła również płeć głównej postaci. Em do tej pory grany przez mężczyznę – aktora tu jest kobietą (gra ją Anna Ilczuk). To ona kupuje sobie humanoida, czyli robota ze sztuczną inteligencją, który ma być jej partnerem życiowym. Nie pierwszym, zresztą, bowiem ten nowy model WA 810 zwany Szi (Philippe Tłokiński) ma zastąpić dotychczasowy 510 i, nazywany też imieniem Mi (Mateusz Damięcki). Dziwne? Nie, bo świat sztuki Murawskiego to futurystyczna rzeczywistość, w której każdy – jeśli dysponuje odpowiednimi zasobami finansowymi – może sobie sprawić takiego robota, który będzie spełniał, a nawet przewidywał jego potrzeby, a także zaspokajał potrzeby erotyczne. W „Humanach”, poza Em, takiego partnera / partnerkę ma ojciec głównej bohaterki (Krzysztof Dracz), jej kolega Markus (Rafał Maćkowiak) i jeszcze jedna kobieta (Małgorzata Ścisłowicz). Trudno w ich relacjach mówić jednak o prawdziwym uczuciu, to raczej dobrze zaprogramowany usługodawca, którego „uczucia” zawsze można przekierować na inną osobę. Bo tak naprawdę w tym przyszłościowym świecie chodzi o to, by klient był zadowolony, „sprzęt” niezawodny, a pieniądze szerokim strumieniem płynęły do korporacji zawiadującej tymi uczuciowymi maszynkami. Przygnębiająca to wizja przyszłości relacji międzyludzkich. Tym bardziej smutna, że pokazana w „Humanach” w sposób niezwykle przyciągający, atrakcyjny (głównie za sprawą scenografii Marty Skajnowskiej i kostiumów Emilii Skowrońskiej), na który wielu może się skusić.

Pokazywanie kolejnych spektakli TEATROTEKI, co od pewnego czasu czyni systematycznie TVP Kultura, oprócz możliwości obejrzenia po latach pierwszych (z reguły) lub po prostu wczesnych dokonań początkujących twórców ma jeszcze i ten walor, że znając ich obecne osiągnięcia, można ocenić postęp lub jego brak w rozwoju zawodowym. W dziedzinie aktorstwa najmniejszy progres notuje Anna Ilczuk, która do tej pory (patrz: „Szadź”, „Pewnego razu na krajowej jedynce”) jednakowo beznamiętnie, jakby od niechcenia wygłasza kwestie granej przez siebie bohaterki. W „Humanach” zdecydowanie wyrazistsze role stworzyli Katarzyna Figura (matka Em), Philippe Tłokiński i Mateusz Damięcki.

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła