EN

1.06.2012 Wersja do druku

Ewolucja Teatru Syrena

- Chcę kształtować gusty i trendy, troszcząc się o publiczność, która tak licznie przychodziła tu dawniej na przedstawienia i teraz po zmianie kursu nie powinna odwrócić się od swojego teatru - mówi WOJCIECH MALAJKAT, dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Syrena w Warszawie.

Kiedy aktor Wojciech Malajkat zaczął marzyć, by zasiąść w gabinecie dyrektorskim? - Nigdy nie miałem takich marzeń, a i dziś czuję, jak trudno łączyć oba stanowiska: dyrektora naczelnego i artystycznego. I w ten sposób dostarcza pan argumentów tym, którzy twierdzą, że zarządzanie teatrami trzeba oddać menedżerom. - Tak, ale oczywiście powinien być to człowiek, który kocha teatr, a nie tylko liczy pieniądze. Natomiast obowiązkami trzeba się dzielić, nie ma powodu, by zajmowała się nimi jedna osoba. Co skłoniło pana do przyjęcia propozycji dyrektorowania Teatrowi Syrena? - Kilka powodów. Przede wszystkim odejście Jerzego Grzegorzewskiego, mojego mentora, przyjaciela i wielkiego artysty, przy którym dojrzewałem. Do dziś nie spotkałem nikogo, kto mógłby pełnić podobną rolę w moim życiu. Potrzebowałem zatem jakiejś odmiany. Od teatru, jaki tworzył Jerzy Grzegorzewski, do Syreny droga jest jednak bardzo daleka. - Fakt, ale to n

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Drugi zawód aktora

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita online/25.05

Autor:

Jacek Marczyński

Data:

01.06.2012