W staraniach Warszawy o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury muzyka może odegrać znaczącą rolę. Wygląda na to, że taka myśl zaczyna już świtać w głowach urzędników ratusza - pisze Anna S. Dębowska w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
Warszawa ma potencjał muzyczny, ale trzeba wiele zmienić, aby móc go wykorzystać. Bo czy do miana Europejskiej Stolicy Kultury może aspirować dwumilionowe miasto w średniej wielkości europejskim państwie, w którym nie ma jeszcze nowoczesnej wielotysięcznej sali koncertowej z bezbłędną akustyką? Bo przecież nie jest nią ani Studio Koncertowe Polskiego Radia (świetne warunki akustyczne, ale tylko kilkaset miejsc), ani Filharmonia Narodowa (1200 miejsc, ale nie najlepsza akustyka i skromne zaplecze), ani Teatr Wielki (fatalna akustyka). Lata świetlne dzielą Warszawę np. od Budapesztu, w którym otwarto niedawno ultranowoczesny Palace of Arts z salą koncertową budzącą podziw fachowców z bogatego Zachodu. Ale i na tle kraju Warszawa nie wypada najlepiej. Najlepsza sala koncertowa w Polsce znajduje się nie w stolicy, ale w Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy. Warszawę omija boom inwestycyjny w kulturze. Wybuchł w ostatnich latach, gdy samorządy zrozumiały,