Był aktorem Teatru im. Adama Mickiewicza w Częstochowie. Od wielu lat z powodzeniem zajmował się także muzyką, w której - jak tłumaczył - znalazł "swoją drugą twórczą drogę". Zmarł 2 lutego.
Sebastian Banaszczyk pochodził ze Świdnicy, gdzie urodził się w 1975 r. Był absolwentem Wydziału Aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu. Z teatrem w Częstochowie związał się w 1999 r.
– Wysłałem list z CV. Następnego dnia odebrałem telefon z zaproszeniem na rozmowę. Przyjechałem – opowiadał „Wyborczej" w 2019 r. – Ówczesny dyrektor Marek Perepeczko właściwie w ciągu minuty podjął decyzję i powiedział: „Zostajesz". To zostałem. Debiutowałem „Weselem" Adama Hanuszkiewicza. Potem było wiele przedstawień, taka szkoła życia.
W Częstochowie zagrał m.in. w „Ślubach panieńskich" (reż. Andrzej Łapicki), „Ca-stingu" (reż. Maciej Sobociński), „Kordianie" (reż. Bożena Suchocka), „Ożenku" (reż. Gabriel Gietzky), „Patrz, słońce zachodzi" (reż. Bronisława Nowicka). W ostatnich latach można go było oglądać w takich spektaklach jak: „Czyż nie dobija się koni?" (reż. Magdalena Piekorz), „Czechow: żarty z życia" (reż. Andrzej Bubień), „Przyjazne dusze" (reż. Jerzy Bończak), „Kometa nad Doliną Muminków" (reż. Igor Gorzkowski). Publiczności bardzo spodobał się w roli Kornela, czyli pana młodego w „Testosteronie" Andrzeja Saramonowicza.