"Miron Białoszewski na zajęciach czytał nam Słowackiego, a profesor Janion z radości pomrukiwała" - zmarłą w niedzielę Marię Janion wspomina jej uczeń, pisarz Paweł Huelle.
Maria Janion, wybitna polska humanistka, zmarła 23 sierpnia w wieku 93 lat.
Paweł Huelle o Marii Janion
Poznałem profesor Marię Janion na drugim roku filologii polskiej na Uniwersytecie Gdańskim. Jej konwersatoria były otwarte dla wszystkich, nie tylko dla studentów filologii. Przychodzili na nie również studenci innych wydziałów, ludzie z miasta, nauczyciele. Profesor zadawała nam lektury, ale często też filmy.
Pamiętam kilka filmów Wernera Herzoga, który dla profesor był genialnym medium niemieckiego romantyzmu - "Nosferatu wampir", "Zagadka Kaspara Hausera" czy "Szklane serce". Zawsze potem była dyskusja. Profesor wyciągała uczestników i zachęcała ich do zabrania głosu. Bardzo często Stanisława Rośka, Stefana Chwina, Małgorzatę Czermińską, jej ówczesnych asystentów. Wszyscy czekaliśmy na to, aż profesor podsumuje dyskusję w formie krótkiego wykładu. To było zawsze bardzo ciekawe.
Niezapomniany spektakl
Profesor zapraszała też gości. Któregoś dnia na zajęcia przyjechał do nas Miron Białoszewski, który w niezwykły sposób odczytał dla nas swoje wiersze. Mogliśmy zobaczyć inne oblicze Białoszewskiego Profesor mówiła do niego: "Mironku, może jeszcze to przeczytasz", a on odpowiadał: "Misiu, dobrze". Do dziś pamiętam, jak Białoszewski na prośbę profesor przeczytał fragment "Samuela Zborowskiego" Słowackiego: "O! smętny — o! kochany!/ Srodze ty oszukany.../ Przez sfinksowe aleje/ Piasek stepowy wieje...". Czytał z takim niesłychanym zaśpiewem, dla nas i dla pani profesor. A ona z radości pomrukiwała. Można się było zachwycić. Byliśmy świadkami niezapomnianego spektaklu.