W poniedziałek (30.12) w Teatrze Polskim długo wyczekiwana premiera "Wesela" Wyspiańskiego. Realizatorzy chcą pokazać nam, jak mogłoby wyglądać tytułowe wesele, gdyby zdarzyło się dziś.

- Mówimy językiem Wyspiańskiego. Niczego mu nie dopisujemy. Staramy się jednak pokazać uniwersalny wymiar tego dramatu przez zmianę kontekstu i intencji niektórych bohaterów - tłumaczył reżyser, Marcin Liber. Pytany o szczegóły realizacji, nabierał wody w usta. - Nie możemy za dużo zdradzać. Zrezygnowaliśmy ze stricte historycznej interpretacji, zobaczymy współczesną salę weselną, aktualne będą też kostiumy, choć stylizowane na ludowe - mówi. Uniwersalizm sztuki jest według dyrektora Teatru Polskiego Pawła Łysaka jej największą wartością. - Siłą "Wesela" jest to, że przez ponad sto lat nie straciło nic na swojej aktualności. Nasze grzechy, kompleksy i nieustanne marzenia o tym, jaka powinna być Polska, są takie same. Ludzie recytują fragmenty "Wesela" z pamięci, wiele słów z dramatu weszło też do potocznego języka, to rzecz powszechnie znana. Tym trudniej pokazywać ją dziś na scenie. Paweł Sztarbowski, odpowiedzialny za dramatu