Marszałek województwa podlaskiego Dariusz Piontkowski spotkał się wczoraj z Marcinem Nałęcz-Niesiołowskim, szefem Opery i Filharmonii Podlaskiej w sprawie zarzutów postawionych filharmonii i działającemu przy niej stowarzyszeniu na łamach "Gazety Współczesnej".
"Gazeta Współczesna" napisała, że Filharmonia Podlaska traci pieniądze, bo część koncertów, które mogłaby organizować sama, zleca działającemu przy niej Stowarzyszeniu na Rzecz Działalności Muzycznej. Należą tam administracyjni pracownicy filharmonii, a na koncertach przez nich organizowanych grają wynajęci przez stowarzyszenie muzycy filharmonii. Dziennikarze zarzucili również dyrektorowi filharmonii niezwykle wysokie zarobki przekraczające próg tzw. ustawy kominowej. Nałęcz-Niesiołowski do zarzutów o "niebotycznych zarobkach" odniósł się już w poniedziałek. Do wszystkich białostockich redakcji wysłał pismo, w którym - powołując się na uchwałę zarządu województwa podlaskiego - prostuje informacje o swoich zarobkach, w piśmie zapewnia także, że próg określony w tzw. ustawie kominowej nie został przekroczony. Potwierdzeniem mają być wyniki kontroli urzędu marszałkowskiego przeprowadzone w 2007 roku (w niedzielę Grażyna Sobecka nadz