Żaden nasz utwór nie gościł wcześniej na scenie Opera Bastille, a inne wielkie metropolie też nie wykazują zainteresowania polską operą. Teraz "Król Roger" zagościł w jednym z najważniejszych teatrów Europy i jego premiera stała się prawdziwym triumfem Karola Szymanowskiego - po paryskiej premierze opery w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
"Król Roger" w Paryżu. Wielki triumf Szymanowskiego, choć nie poznałby on swego utworu w inscenizacji Krzysztofa Warlikowskiego. Kiedy prawie 3 tysiące miejsc w Opera Bastille w czwartkowy wieczór wypełniło się publicznością, trudno było dociec, czy premiera "Króla Rogera" jest wydarzeniem dla Francuzów czy dla Polaków. Nigdy nie widziałem na tej sali tylu rodaków oraz tych, którzy kulturze polskiej sprzyjają: od Rity Gombrowicz i Pawła Potoroczyna, dyrektora Instytutu Adama Mickiewicza, do fanów przybyłych z Polski na jeden wieczór. Trudno się dziwić temu zainteresowaniu. Żaden nasz utwór nie gościł wcześniej na scenie Opera Bastille, a inne wielkie metropolie też nie wykazują zainteresowania polską operą. Teraz "Król Roger" zagościł w jednym z najważniejszych teatrów Europy i jego premiera stała się prawdziwym triumfem Karola Szymanowskiego. Rzadko się zdarza, by z takim entuzjazmem dziękowano wszystkim solistom oraz dyrygentowi. Na t