Sytuacje podobne do tej w Krakowie zdarzały się już w Zagrzebiu, Belgradzie, Sarajewie, Dubrowniku czy Splicie. Wielu reżyserów nie traktuje zresztą spektakli Frljicia jako wydarzeń teatralnych, lecz jako akcje polityczne. Z drugiej jednak strony znajdują się tacy, którzy uważają, że ten aktywizm polityczny jest czymś najlepszym, co mogło się wydarzyć na bałkańskiej scenie w ciągu ostatnich kilku lat - pisze Goran Andrijanić w tygodniku W Sieci.
Stali bywalcy chorwackich teatrów mogli się tylko cynicznie uśmiechnąć, kiedy usłyszeli niedawną wiadomość o odwołaniu w Starym Teatrze premiery spektaklu "Nie-Boska komedia" w reżyserii bośniackiego Chorwata Olivera Frljicia. Nie byli jednak zaskoczeni, ponieważ właśnie takie incydenty towarzyszą karierze chorwackiego reżysera już od 10 lat, wszędzie tam, gdzie pojawi się ze swoimi interpretacjami. Jego kariera, szczerze mówiąc, właśnie na takich akcjach jest zbudowana, a jego sztuki na Bałkanach obliczone są na wywołanie skandalu. W Krakowie dyrekcja placówki została zmuszona zawiesić próby przedstawienia, które nie miało wiele wspólnego z oryginalną wersją dramatu Zygmunta Krasińskiego. Było raczej polityczną prowokacją, atakującą polski patriotyzm i religijność. Z doniesień polskich mediów wynika, że grania w tak żenującym spektaklu odmówiło siedmiu aktorów, w tym Anna Dymna i Tadeusz Huk. Sytuacje podobne do tej w Krakowie zda