Kreatywni Berlina mają dość ignorancji władz miasta. W zadłużonym Berlinie jest im coraz trudniej - większość pieniędzy idzie na instytucje, nie dla niezależnych twórców. Myślą więc o alternatywnie, np. o Warszawie - pisze Elżbieta Stasik z Deutsche Welle.
Berlin jest innowacyjny, twórczy, otwarty na świat. Jego kapitałem są kultura i sztuka. Znaczenie kreatywnych dla miasta ujęły nawet w 2011 roku w umowie koalicyjnej rządzące Berlinem SPD/CDU deklarując, że będą ich wspierały we wzmożony sposób. Pustosłowie, stwierdzają dziś adresaci tego przesłania - środowisko kreatywnych. Są to aktorzy, architekci, muzycy, malarze, tancerze, choreografowie, nadzwyczaj bogata grupa artystów z kategorii nowe media. Berlin z nich żyje. Badanie przeprowadzone przez berlińską organizację turystyczną wykazało, że grubo ponad 3/4 turystów odwiedzających miasto przyciąga kultura i sztuka. Jasne, są to głównie muzea, berlińska architektura, komercyjne oferty, jak choćby Friedrichstadtpalast, ale też tętniące życiem kluby, galerie, teatry, festiwale. - Do Rzymu ludzie jadą, żeby podziwiać przeszłość, do Berlina przyjeżdżają, żeby otrzeć się o przyszłość - mówi Christophe Knoch, rzecznik artystów