Ryszard Marek Groński w nowej książce wrócił do Łodzi swojej młodości. W "Satyryku Losie" sportretował Łódź lat 40. i 50., a przy okazji epokę Bieruta i wczesnego Gomułki.
Groński nie może uwolnić się od Łodzi. Urodził się w Łańcucie, a dorosłe życie związał z warszawskimi redakcjami i teatrami, dla których pisał felietony, skecze i sztuki teatralne. Jednak do Łodzi, w której spędził dzieciństwo i młodość do 1966 r., powraca w swoich kolejnych książkach. Cztery lata temu w zbiorze opowiadań "Powroty" zamieścił "Stolicę z awansu" - portret Łodzi z pierwszych powojennych lat. Portret mało życzliwy. Niechęć do miasta wynikała przede wszystkim z niechęci do nowej sytuacji społeczno-politycznej - Łódź bowiem miała być Polską w pigułce, pełną "wsioków", "uboli" i "działaczek o niskim zawieszeniu". Nowa książka Grońskiego już nieco inaczej stawia akcenty. Może dlatego, że bohaterem nie jest hrabina, ale dorastający chłopak ze Śródmieścia. Łódź to zupełnie inne miasto "Satyryk Los" to długie opowiadanie albo namiastka powieści. Groński umieścił akcję w latach 40. i 50. Bohaterem jest K