Białystok dosłownie oszalał na punkcie Gilarino. Publiczność domagała się kolejnych występów. Posypały się też propozycje gościnnych występów z innych polskich miast. Jednym słowem Gilarino. Z hebrajskiego - śmiech i śpiew. Szkoda, że dziś nie ma po nim nic - żydowski Teatr Miniatur Gilarino, założony w 1926 roku, przypomina Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku.
Lato 1926 roku zbliżało się nieubłaganie ku końcowi. To znak, że niedługo rozpocząć się miał teatralny sezon. Jego zwiastunem były występy przybyłego Warszawy żydowskiego Teatru Azazel (z hebr. Upadły Anioł). Artyści odnieśli w Białymstoku niebywały sukces. W wielu białostockich domach komentowano ich występy. I oto w październiku "w pewnym kółku miejscowej młodzieży żydowskiej powstała myśl o utworzeniu w naszem grodzie stałego teatru intymnego typu Azazel". Największymi orędownikami tego pomysłu stali się z miejsca reżyser i aktor Wiktor Bubryk i malarz Oskar Rozanecki. Ich zapał udzielił się wielu mieszkającym w Białymstoku literatom, muzykom, artystom estradowym. Pierwsze organizacyjne spotkania miały odbyć się w tak zwanej sali notariatów w kamienicy przy Sienkiewicza 5. Szybko jednak okazało się, że przedsięwzięcie może być finansowane przez Towarzystwo Linas Hacedek. W związku z tym siedzibą przyszłego teatru została k