Gdy na początku lat 90. zjechał do Opola, był wielkim zwolennikiem teatru słowa. Marzyły mu się przedstawienia będące wariacją na temat wybranego tekstu, na przykład - jednego wiersza. Stąd nazwa trupy, która szybko straciła jednak aktualność, bo Żyliński zaczął zmierzać w kierunku teatru gestu i obrazu.
Metaforyczna wizja świata, w którym ludzie myślą, że kupić można nawet zbawienie -tak pokrótce opisać można spektakl "Zyszczy nam", najnowszą propozycję opolskiego Teatru Jednego Wiersza. Spektakl miał premierę w połowie stycznia, był też prezentowany na Zimowych Spotkaniach Teatralnych organizowanych przez Młodzieżowy Dom Kultury w Opolu. Pomysłodawcą i reżyserem przedstawienia, którego tytuł zaczerpnięty został z "Bogurodzicy", jest Krzysztof Żyliński, założyciel Teatru Jednego Wiersza.- Tak naprawdę spektakl rodzi się jednak dopiero w czasie prób, jest dziełem całego zespołu - mówi Żyliński.- Krzysiek reżyseruje inaczej -śmieje się Marcin Kozłowski, który gra w TJW od 12 lat, czyli od samego początku. Nazwa trupy Żylińskiego jest myląca. Gdy na początku lat 90. zjechał do Opola, był wielkim zwolennikiem teatru słowa. Marzyły mu się przedstawienia będące wariacją na temat wybranego tekstu, na przykład - jednego wiersza. Stąd