- Słucham jej uważnie, zapoznaję się z ich gustem, bo wiele tam młodych pomysłów i pasji. Marysia ma doświadczenia, których mnie brak, doświadczenia z teatrów "poszukujących", tak bym je nazwała, zna zupełnie inne pokolenia artystów, pokolenia, które debiutowały wtedy, kiedy ja zbierałam już tylko owoce. Jestem otwarta, a ona ma do mnie zaufanie - mówi KRYSTYNA JANDA przed premierą "Wassy Żeleznowej" w Och-Teatrze w Warszawie.
Tekst "Wassy..." jest zdumiewająco aktualny, tutaj, dzisiaj. Siłą jest język Gorkiego. Krótkie, dosadne sformułowania. Oszczędność w słowach w scenach kluczowych - mówi Krystyna Janda przed premierą "Wassy Żeleznowej". Aktorka zagra rolę tytułową. Reżyseruje - debiutant Waldemar Raźniak. ROZMOWA Z Krystyną Jandą Dorota Wyżyńska: Jak powstawała adaptacja "Wassy...", na czym pani szczególnie zależało, co chciała pani zaakcentować? Krystyna Janda: Zawsze uważałam Wassę za postać tragiczną. Pisząc adaptację, pozbawiłam tekst Gorkiego całego kontekstu politycznego, pozbyłam się nadchodzącej rewolucji, mającej zmienić wszystko, położyłam nacisk na sprawy rodzinne. Gorki napisał dramat dwa razy, obie wersje różnią się diametralnie, były następstwem powieści jego autorstwa o tytule "Matka". To uznałam za znaczące i to mi dodało odwagi. Pozbyłam się też opisowych dialogów i szczegółów formułowanych przy pomocy długich wywod�