Historia nie cieszy się dziś wzięciem - żeby przebić się do (ś)wiadomości, trzeba oskarżyć znaną osobistość o agenturalną przeszłość, albo twierdzić, że tragicznie zmarły bohater został otruty i wysadzony w powietrze. Podstawowa praca historyka, czyli porządkowanie zgromadzonych informacji, krytyczny wybór tego, co uznaje się za pewne, co za wiarygodne, a co tylko za plotkę, komponowanie hierarchii ważności wydarzeń i słów, wydobywanie z cienia, co w cieniu pozostawało, a przede wszystkim uporczywe ponawianie pytań i walka z mnożącymi się jak króliki wątpliwościami - wszystko to nie współbrzmi z epoką frapujących tytułów, chwytliwych leadów i migawek w head-line news. Nie piszę tego z żalem ani goryczą - stwierdzam fakt, stanowiący istotną okoliczność, konieczny do uwzględnienia kontekst pisania o teatrze, które - czy jesteśmy tego świadomi, czy nie - zawsze jest pisaniem historycznym. Może wydać się zaskakujące, że od takic
Tytuł oryginalny
Guślarz i eremita
Źródło:
Materiał nadesłany
Didaskali nr 89