Historia doktora Fausta ukształtowana w książce jarmarcznej 1577 r. jest bogata jak samo życie ludzkie. Zawiera się w niej transcendencja możliwości człowieka i zarazem spełnienie całej jego immanencji - wieczność i krwista doczesność, śmiech i zgrzytanie zębów. Wszystko jest jeszcze równoległe, obok siebie, jak w karnawałowym pochodzie czy tańcu śmierci na starych obrazach. Pierwszy z twórców, który pokusił się o zapanowanie nad tym żywiołem, Christopher Marlowe, był sam otoczony mrokiem: wszedł w zakamarki brudnej służby politycznej na niskich szczeblach, poznał zboczenia, rynsztok i spelunkę, w której spotkała go w końcu tajemnicza śmierć. Nic więc dziwnego, że jego "Tragiczne dzieje Doktora Fausta" są zarazem tragedią Szatana. Marlowe uczynił go rzecznikiem bardzo nowoczesnej tezy, która brzmi: "piekło - to my sami", i kazał mu kusić Fausta bynajmniej nie tylko w ramach obowiązków przepisanych przez teologię chrześcijańską. Dz
Tytuł oryginalny
Wedle Mefistofelesa
Źródło:
Materiał nadesłany
Kultura - Warszawa nr 21