"Muszę pana nauczyć chodzić na nowo" - powiedział Stanisławski, kiedy zobaczył aktora Toporkowa na scenie. A ten w 1950 roku, 12 lat po śmierci Mistrza, zdał relację z tych lekcji. Właśnie wydano ją po polsku - książkę Wasilija O. Toporkowa "Stanisławski na próbie" recenzuje Łukasz Drewniak w Dzienniku - dodatku Kultura.
Toporkow nie porywał się na syntezę systemu Stanisławskiego w fazie dojrzałej, opisał po prostu 10 lat pracy z reżyserem w latach 1928 - 1938, nad "Defraudantami", "Martwymi duszami" oraz studyjne ćwiczenia ze "Świętoszka". To głos świadka z epoki, w której Stanisławski już do teatrów nie chodził, chronił się przed sowiecką rzeczywistością w pracy edukacyjnej, doskonaleniu swojej metody. "System zna wielu - mawiał. - Stosować go potrafią nieliczni. Nawet ja, Stanisławski, żeby opanować system, który stworzyłem, musiałbym urodzić się po raz drugi". Toporków sporo miejsca poświęca dialogom z prób, prywatnym spotkaniom z reżyserem, opisuje proces dochodzenia do rozwiązań scenicznych, analizuje chwyty pedagogiczne Mistrza. Ale największe wrażenie robią fundamentalne pytania Stanisławskiego do aktorów na temat ich postaci. Nawet dzisiaj wielu widzów i praktyków teatralnych zaskoczy jego skala wkraczania w świat bohaterów inscenizowanego utwor