"Ptak" Jerzego Szaniawskiego w reż. Magdy Drab w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak.
Ogromną półkolistą klatkę pośrodku sceny z jednej strony tworzą pręty, z drugiej uzupełnia lustro, w którym odbijamy się także my, publiczność. Konstrukcja symbolizuje ograniczenia, a zarazem bezpieczny azyl, poza który gros społeczeństwa nie ma ochoty albo odwagi wyjść? Scenografia Karoliny Fandrejewskiej, nawiązująca do treści i tytułu komedii Jerzego Szaniawskiego, jest zarazem uniwersalna. Absurdalne niczym w "Ranczo" Adamczyka klimaty w trakcie posiedzenia Rady Miasta, poziomem absurdu nie tylko przypominają dialogi z przysłowiowej już ławeczki spod sklepu, ale i budzą szersze skojarzenia. No bo skąd bierze się ten straszliwy lęk przed uwolnieniem ptaka? Ta nieufność wobec realizmu owego wydarzenia? Podejrzliwość i dopatrywanie się zagrożenia w jakiejkolwiek zmianie? Zwłaszcza u miejscowych notabli? Z własnej niedoskonałości? Grzechów zalegających na sumieniu? Największy nacisk tego przedstawienia spoczywa na reżyserii i ruchu sceni