"Dziady" Adama Mickiewicza w reż. Janusza Wiśniewskiego w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Piotr Zaremba w Polska Times.
Januszowi Wiśniewskiemu gratuluję, przy wszystkich słabościach, przedstawienia niekoniunkturalnego, nie służącego aktualnej modzie. "Dziady" w Teatrze Polskim nie są przedstawieniem tak wielkim, elektryzującym, rzucającym na kolana jak "Dziady" Konrada Swinarskiego, na które w latach 70. i 80. latami jeździły do krakowskiego Starego Teatru pielgrzymki z całego kraju. Wersja Janusza Wiśniewskiego jest przyzwoita, odrobinę ilustracyjna, ktoś powiedział: szkolna. A jednak drugiego dnia po premierze, widownia wstała w miejsc reagując owacjami. A na widowni byli m.in. Anna Komorowska, Edward Miszczak, ale i Antoni Libera czy Wojciech Tomczyk. Widownia wstała, bo jest wciąż głód tego typu przedstawień, romantycznych tekstów wystawianych w teatrach. Z wielu powodów gra się ich coraz mniej. Albo są absurdalnie dekonstruowane jak w poznańskiej inscenizacji "Dziadów" z 2014, gdzie Radosław Rychcik kazał aktorom grać opowieść o Murzynach prześlado