We wtorek, 23 kwietnia 2019 roku, dzień po Wielkiej Nocy, w Skolimowie, w Domu Aktora zmarł Tadeusz Pluciński. Miał 92 lata. Przeżył prawie wiek wspomina Witold Sadowy.
Nie byłem z nim nigdy w teatrze. Ale pierwsze kroki na scenie stawialiśmy niemalże w tym samym czasie. Zaraz po wojnie. Tyle że ja w 1945, a on w 1949 roku. Znaliśmy się i lubili. Był świadkiem historii. Miał bogate życie. Przeciętny śmiertelnik wie o nim tylko, że był komediowym aktorem. Grał w rozrywkowych filmach i że miał cztery żony. Był uwodzicielem i erotomanem. Mówiono o nim "Na wieki wieków amant". Ja natomiast znam go z lepszej, nie plotkarskiej strony. Był szlachetnym i dobrym człowiekiem. Wspaniałym kolegą. O nikim nigdy nie mówił źle. Był gentlemanem i wybitnym aktorem. Większość życia spędził w teatrach dramatycznych. Grał wielkie role. Znał najwybitniejszych. Pracował z nimi. Ale o tym dzisiejszy widz nic nie wie. Dla niego najważniejsze są seriale i głupawe kabarety. Urodził się 25 września 1926 roku w Łodzi. W Łodzi też kończył Wydział Aktorski PWST w roku 1949. Debiutował w Teatrze Domu Wojska Polskiego. Grał