"Stańczyk. Musical" Jana Czaplińskiego w reż. Eweliny Marciniak w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Pisze Michał Centkowski w Newsweeku.
"Historia, którą państwu opowiemy traktuje postaci i wydarzenia sprzed pięciuset na tyle dokładnie, na ile tylko można traktować wydarzenia sprzed pięciuset lat" - tymi słowami zaczyna się musical Eweliny Marciniak i Jana Czaplińskiego. Wypowiada je chór błaznów odzianych w stroje, które są dresiarską wariacją na temat XVI-wiecznej mody dworskiej. Przygrywać im będzie orkiestra ministrantów pod dyrekcją pana w sutannie. Jest to bowiem opowieść o Polsce i o micie jej "złotego wieku", na którym ufundowane są marzenia o Rzeczypospolitej od morza do morza. Ale jest to też spektakl o sztuce, bo ona, jak dowodzą twórcy "Stańczyka", okazać się może jedyną odtrutką na mitomanię. Nie ma na scenie Teatru Rozrywki krakowskiej siedziby królów polskich. Główmy element scenografii stanowią wielkie bieżnie z siłowni, po których nieustannie poruszają się bohaterowie. W kolejnych scenach stają się one areną pojedynku między Boną Sforzą i Elżbie