Dbał o słowo, które w jego ustach brzmiało jak najpiękniejsza muzyka. Był mistrzem nad mistrzami. Pamięć o Nim trwa - Gustawa Holoubka w przededniu dziesiątej rocznicy śmierci aktora wspomina Witold Sadowy.
Zbliża się dziesiąta rocznica śmierci wielkiego Gustawa Holoubka. Jego nazwisko już za życia zapisała historia polskiego teatru złotymi zgłoskami. Odszedł z tego świata w dniu 6 marca 2008 roku. Był autorytetem moralnym. Człowiekiem o wielkiej kulturze, wiedzy i poczuciu humoru. Nigdy nie spotkałem się z Gustawem na scenie. Prywatnie byłem z Nim i z Jego żoną Magdą Zawadzką blisko. Poprzez Halinkę Friedmannową. Najwspanialszą suflerkę wszechczasów. Spotykaliśmy się u niej latami na Skrzetuskiego. Odwiedzały ją tłumy zaprzyjaźnionych aktorów warszawskich. Gustaw był z nią blisko. Zaprzyjaźniony i kochany. Uwielbiała go. Jego nazwisko w jej domu wymieniano przez wszystkie przypadki. Było na ustach całego środowiska. Otwierało mu wszystkie drzwi. Pomagało załatwić każdą sprawę. Był wielkim aktorem, reżyserem, dyrektorem teatrów, rektorem i pedagogiem w PWST. Niepowtarzalną osobowością. Długoletnim prezesem Związku Artystów Scen Pols