"Golem" w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Spektakl Mai Kleczewskiej i Łukasza Chotkowskiego to zamknięcie ich tryptyku w Teatrze Żydowskim, na który składają się "Dybuk" i "Malowany ptak". Twórcy raz jeszcze sięgają do zasobów pamięci Holokaustu, aby posłużywszy się mroczną figurą Golema, dotknąć niezabliźnionych ran. Niezwykłe przedstawienie, pozbawione akcji w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, a nawet następstwa scen. Sytuacja przypomina nowoczesne muzea wirtualne, w których rzeczywistość jest płynna i niedookreślona. Rozmaite są to zdarzenia i zderzenia, częściowo utrwalone na taśmie wideo - np. test, coś w rodzaju rozmowy kwalifikacyjnej. Można też obserwować osobliwy spacer "po Nowym Jorku", w który wciąga publiczność Michał Czachor, traktujący widzów jak rdzennych mieszkańców tej metropolii. Podczas spaceru dochodzi do wchodzenia pod... prysznic, którego nie ma, i trwa lekcja poglądowa anatomii, którą przechodzi jakiś Golem płci żeńskiej (Małgorzata Gorol). Jest tu