"Dybuk" Szymona An-skiego w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Pisze Przemysław Skrzydelski w tygodniku W Sieci.
Maja Kleczewska w końcu wystawiła ważny spektakl, z czym miała kłopoty na pewno od dekady. Idąc do warszawskiego Teatru Żydowskiego, byłem pewny czegoś zupełnie innego. Że znowu obejrzę to, do czego Kleczewska przyzwyczaiła nas przez ostatnie lata, a czego jej nawet najzagorzalsi apologeci zaczynali mieć dosyć. To taplanie się w pretensjonalnej psychologii, przeciąganie do granic wytrzymałości scen, w których nie tylko widzowie, lecz także aktorzy nie wiedzieli, co z sobą począć; i w końcu pułapka, która Kleczewską na ostatnie lata pogrążyła zupełnie - ustawienia Hellingerowskie, metoda z psychoterapii, która w rzeczywistości teatru okazała się szaleństwem z tragicznymi konsekwencjami - z ostatnich przedstawień nie dało się już wysupłać skrawka sensu, wszyscy rozpływali się w nic nieznaczących słowotokach, psychotyczny nastrój degradował również samych aktorów i sprowadzał ich do roli obiektów eksperymentu. Można to było t�