Współczesne, bardzo letnie życie teatralne, szczególnie w regionie południowego Bałtyku, wyróżnia nowe rozumienie i stosowanie najwyższej, jak się do tej pory wydawało, formy uznania, czyli standing ovation (SO, standing) - z nadwiślańska: owacje na stojąco - pisze Piotr Wyszomirski.
Brawka są zawsze, wszak jesteśmy w teatrze, więc wypada się zachowywać. Nie jak te chamy Francuzy na przykład, co to potrafią wytupać czy wybuczeć, jak się nie podoba. Polacy są kulturalni, nawet jak nie rozumieją, a z reguły nie rozumieją, i bezwzględnie brawka muszą być - wiadomo, teatr. Ale standing to nie brawka, to coś specjalnego, przynajmniej kiedyś było. Dzisiaj niby też, ale inaczej, niestety. Owacje na stojąco pełnią współcześnie różne funkcje i służą do zaskakujących celów. Na przykład teatry można podzielić na takie, w których SO jest po każdym spektaklu (a jak nie ma, to ktoś nie przypilnował), teatry w których się to zdarza i teatry, w których SO z reguły nie ma (teatry źle skomunikowane, z których trzeba wybiegać, by zdążyć na kolejkę lub inny środek komunikacji) albo teatry offowe, też źle skomunikowane). Różne są procedury tworzenia SO. Najważniejszy jest oczywiście początek. Gdy inicjator SO jest w pierwsz