Ona piękna, z magią w głosie, on amant, którego ksywkę "Jemioł" koledzy złośliwie rozszyfrowywali, że on wszystkie je mioł. Oboje utalentowani. Acz on podkreśla, że żona znacznie bardziej. "To wybitna aktorka, ja przy niej nie mam szans...".Justyna Sieńczyłło i Emilian Kamiński właśnie wpadli do Krakowa, by śpiewać romanse - pisze Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.
Spotkali się, gdy ona, smarkula, trafiła na zdjęcia próbne do filmu "Szaleństwa panny Ewy". Roli nie dostała, ale jej oczy wpadły jemu w oko, co wspomina do dzisiaj. Dekadę później, gdy ona już też była aktorką, zagrali w spektaklu "Na szkle malowane". On, Emilian Kamiński, grał Janosika, ona, Justyna Sieńczyłło Swoją. Zdobył ją sposobem; kupił szczeniaczka, w którym Justyna się zakochała, a on twierdził, że piesek może przebywać tylko w ogrodzie jego domu pod Warszawą. Musiała tam przyjeżdżać, aż kiedyś została. On też wcześniej docierał pod kamienicę na Pradze, rzucał kwiaty na jej piętro i śpiewał. "Darłem się, aż Justyna zeszła, by mnie uciszyć..." - śmieje się teraz. Oczywiście wychodzili i inni mieszkańcy, bo Emilian Kamiński, o czym teatromani dobrze wiedzą, śpiewać umie. Ksywka "Jemioł" znacznie młodszej aktorce nie wydała się straszna. "Przyjaciółki Emiliana - Krysia Janda, Daria Trafankowska - przekonywały