- W projekcie "Książę" próbowałem powiedzieć, że praca z ciałem łączy się z różnymi aspektami i że dla niektórych to może być erotyczne. Samo ciało może tak na kogoś działać, oczywiście nie na każdego, ale reżyser musi zakładać, że niektórych może to podniecać - nagie czy półnagie ciało - z Karolem Radziszewskim, twórcą wystawy "The Prince and Queens. Ciało jako archiwum" w toruńskim Centrum Sztuki Współczesnej rozmawiają Daria Szczecińska, Dorota Ruczyńska i Wojciech Krzywdziński.
Daria Szczecińska: W Czechach, kraju liberalnym, zamknięto wystawę Natalii LL, do twórczości której nawiązujesz. Ktoś uznał, że wystawa jest pornografią i nie wydał zgody na jej prezentację. Dlaczego ciało i nagość cały czas wzbudzają kontrowersje w galeriach, w miejscu, w którym powinniśmy być do tego przygotowani? Przecież kultura masowa karmi nas nimi na każdym kroku. Jakie jest Twoim zdaniem podejście do ciała w polskim środowisku oraz w kontekście wspomnianych Czech? Karol Radziszewski: Wystawa w Czechach była ocenzurowana głównie z powodu pracy "Natalia ist sex", która będzie pokazywana na mojej wystawie. Toruń stał się symbolem religijnego konserwatyzmu w Polsce, a jednak ta praca jest tutaj, była już pokazywana, właściwie nie wzbudzała kontrowersji. Zresztą byłem w tym czasie w Pradze, Czesi się śmiali, że Zlin to w pewnym sensie prowincja i że tak reagują lokalne władze, które zupełnie nie są przygotowane do odbioru sztuki.