Warszawa nie miała szczęścia do teatrów komediowych. Nigdy ich nie było dużo i nie takie, jakkby się chciało. O jubilatce Syrenie, mimo iż jest tam kilkoro bardzo dobrych aktorów, opinie są - użyjmy eufemizmu - podzielone. O Teatrze Komedia lepiej w ogóle zamilczeć; dzieje się tam na zmianę bardzo źle lub jeszcze gorzej. Trochę ratuje sytuację istniejąca od paru lat druga scena STS-u - Teatr Rozmaitości - uprawiająca repertuar lżejszego kalibru i dająca wcale nierzadko bardzo udane przedstawienia. Ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. Stan taki trwa od lat, i jak wszystko, co trwa dostatecznie długo, spowodował już określone skutki. Nie usłyszy się w Warszawie propozycji - może byśmy się wybrali na jakąś komedię, jeśli oczywiście na którejś ze scen nie idzie Molier czy Szekspir. Szanująca się publiczność teatralna wykreśliła repertuar komediowy ze swoich zainteresowań. W ubiegłym sezonie w sukurs Rozmai
Tytuł oryginalny
Kwadrat
Źródło:
Materiał nadesłany
Zwierciadło nr 47