- Bohaterowie "Tlenu" są obciążeni niedobrą i destruktywną przeszłością, a ich losy inspirują do refleksji nad tym, na ile my, ludzie, potrafimy odizolować się od tego, co wydarzyło się w naszym życiu, i stworzyć na nowo siebie i swój świat - rozmowa z ZOFIĄ ZOŃ, aktorką, debiutującą jako reżyserka spektaklu "Tlen" w Tarnowskim Teatrze.
Beata Stelmach-Kutrzuba: Wiadomość o grudniowej premierze sztuki I. Wyrypajewa "Tlen" zaskoczyła nas trochę. Czy było to planowane przedsięwzięcie? Zofia Zoń: We wstępnych rozmowach z dyrekcją ustaliliśmy termin premiery na 14 grudnia, ale ze względu na ogrom pracy, która nas czekała, uznałam, że przesunięcie go o tydzień stworzy nam bardziej komfortową sytuację do spokojnego uporania się z różnymi trudnościami. Natomiast reklama tego spektaklu pojawiła się rzeczywiście dość późno w mediach, ale nie wydaje mi się to złym posunięciem. Może właśnie świeżość tej reklamy okaże się dla nas korzystna. Jak narodził się pomysł wystawienia w Tarnowie tej sztuki? - Można powiedzieć, że w drodze, bo różne pomysły na życie przychodzą mi do głowy w podróży. Jadąc do Warki, rozmyślałam więc, że chciałabym zrobić coś w teatrze samodzielnie. Po czym zaczęłam poszukiwać tekstu, który byłby ciekawy i inspirujący. Wybór padł na b