Smutna jest komedia, która nie śmieszy. Smutno wyglądają aktorzy, którzy stroją miny, by rozbawić drzemiącą publiczność. Smutny jest teatr, który mówi o niczym. Przy całej życzliwości dla Teatru Kwadrat, aktorów i pamięci autora nie sposób udawać wesołość wychodząc z przedstawienia "Księgi Hioba" Bruno Winawera. Owszem, widzowie od czasu do czasu zachichocą doceniając zręczne sformułowanie czy rozpaczliwy wysiłek aktora, ale w istocie to, co się dzieje na scenie pozostawia tak dalece obojętnym, że w pewnym momencie przychodzi zdziwienie: co ja tu robię? Po co oni się tak męczą? Większość z dwudziestu pięciu utworów scenicznych Winawera - w tym także i "Księga Hioba" - opiera się na identycznym schemacie: arcyuczciwy, arcyzdolny, a niezaradny życiowo inżynier lub fizyk bezskutecznie usiłuje znaleźć swe miejsce w świecie oszustów, karciarzy, łapówkarzy i nierobów. Po czym pojawia się rezolutna, choć nieco sentymentalna
Tytuł oryginalny
Komedia nudna
Źródło:
Materiał nadesłany
Stolica nr 6