Niegdyś dyrektorzy teatrów domagali się, by dramaturdzy dopisywali do swoich sztuk specjalne fragmenty, zgodnie z życzeniem reżysera czy aktorów. Dzisiejszy reżyser, choćby tylko z powodu braku współczesnych dramaturgów, najchętniej współpracuje z grubym mazakiem, pracowicie wykreślając co się tylko da. Rozumiejąc prawa, reżyserskiej niezależności, nie można znieść w spokoju sytuacji, kiedy dzięki ołówkowi z finezyjnej "Księgi Hioba" Brudno Winawera w Kwadracie tworzy się ponure sztuczydło, godne najpodlejszej tingel-tanglowej rozrywki. Reżyser Wiesław Rudzki, zdaje się nawet nie przeczytał w całości realizowanej przez siebie sztuki. Przeoczył fragment dla teatru najważniejszy - nieśmiałe autorskie sugestie na temat scenicznej realizacji: "sztuka (...) powinna być grana w półtonach, kto chce złapać rólkę albo recenzyjkę - niech sięgnie do krynicy natchnień moich starszych kolegów". Rólkę złapano przednią, re
Tytuł oryginalny
Złapać recenzyjkę
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych nr 226