"Mesjasz" w reż. Michała Zadary Schauspielhaus z Wiednia na XXX/XXXI Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Tadeusz Bartoś w swoim blogu na stronie Warszawskich Spotkań Teatralnych.
Sztuka na wskroś nowoczesna, świadomie i programowo nowoczesna, widz ma tego pełną świadomość. Wiele planów, dystans, ironia. Treścią jest, w skrócie, jak wiadomo z ogłoszeń, poszukiwanie zaginionego rękopisu dzieła Brunona Schulza pt. "Mesjasz". W pierwszej części spektaklu wieje nudą. Kiepskie, wymuszone i nieśmieszne dowcipy (rozmowa tajniaka z murem to tylko jeden przykład), wąska problematyka środowiskowa (pisanie scenariuszy, minister Zdrojewski i jego urzędniczki, itp.), dłużyzny, ciągłe powtórzenia tekstu jakby scenarzysta miał za mało materiału słownego by wypełnić czas spektaklu, bolesna przewidywalność, żarty w złym stylu, wszystko nad grobem Schulza, który przecież zginął tragicznie, i jakby nikt tego nie zauważa. I tak przez całą godzinę. Nie wiem czy to był zamysł reżysera czy tak wyszło, odbiór utrudniała śmiejąca się z nieśmiesznych dowcipów widownia. Całość tego uciążliwego brnięcia nie wiadomo w któr�