Mają po trzydzieści lat i odwagę, by zrywać ze starymi schematami. Teraz będą bohaterami "Projektu P", całkowicie odmiennego od tego, co do tej pory można było zobaczyć w Operze Narodowej - pisze Jacek Marczyński w Przekroju.
Projekt narodził się w wyniku długich rozmów w gabinecie Mariusza Trelińskiego. - Od wielu lat w Operze Narodowej muzyka kończyła się na połowie XIX wieku - uważa dyrektor artystyczny tego teatru. - To tak, jakby w kinach były tylko amerykańskie superprodukcje, nie istniały zaś filmy Almodóvara, braci Coen czy nawet Kieślowskiego. Wprowadziliśmy więc na scenę Brittena czy Janaćka, ale chcemy też zadawać pytania o przyszłość opery. Za dyrekcji Mariusza Trelińskiego odbyło się sześć polskich prapremier (historia bez precedensu w gmachu przy placu Teatralnym), drugie tyle utworów powstało lub właśnie powstaje na zamówienie Opery Narodowej. A w maju startuje zakrojony na kilka lat cykl "Projekt P", który będzie prezentować najmłodsze pokolenie polskich kompozytorów. Inauguracja należeć będzie do Jagody Szmytki i Wojtka Blecharza. Pokolenie mp3 Przeciętny Polak zapytany o naszą muzykę współczesną, wymieni nazwiska Krzysztofa Penderec