Kompozytorka JAGODA SZMYTKA o drodze, jaką trzeba przejść, nim powstanie nowy utwór, taki jak "Dla głosów i rąk" - jedna z premier "Projektu 'P'".
Jak zareagowała pani na propozycję z tak poważnej instytucji, jaką jest Opera Narodowa? - Kompozytor dostaje zamówienia od różnych festiwali czy instytucji, ale mnie ciężar ich prestiżu nie paraliżuje. Uważam, że jeśli ktoś składa ofertę, to odpowiada mu, co robię. Nie czuję zatem skrępowania, czuję się wolna i nie staram się wpasować w czyjeś ramy, choć oczywiście każde działanie niesie pewne ryzyko. Zdecydowała się pani stworzyć rozgrywającą się na wielu płaszczyznach opowieść o powstawaniu opery. To ma być rodzaj żartu? - Nie jest to pierwszy mój utwór o tym, jak robi się muzykę, choć poprzednie miały skromniejszą formę. Tym razem postanowiłam wykorzystać możliwości sceny i samego teatru. Pomysł przerodził się zaś w blok muzyczny, pokazujący proces powstawania utworu scenicznego oraz osoby, które biorą w tym udział, i całą tę instytucjonalną machinę. Odtwarzam wszystkie prezentacje, które musiałam przygotowa