Polscy śpiewacy: Piotr Beczała i Mariusz Kwiecień, zdominowali sobotnie przedstawienie "Łucji z Lammermoor" Gaetana Donizettiego w nowojorskiej Metropolitan Opera, które transmitowane było w systemie "Live in HD" do Polski, siedmiu krajów Europy oraz Japonii i Kanady. Aria Edgara "Tombe degli avi miei" z ostatniej sceny w wykonaniu Piotra Beczały wywołała burzliwą owację - pisze Adam Czopek w Naszym Dzienniku.
W Polsce dzięki bezpośredniej transmisji oglądano przedstawienie w Warszawie, Krakowie, Łodzi, Krośnie i Rzeszowie. Transmitował je także II program Polskiego Radia. Sensacją tego przedstawienia był fakt nagłego zaproszenia Piotra Beczały do zaśpiewania partii Edgara, pierwotnie powierzonej meksykańskiemu tenorowi Rolando Villazonowi. Beczała śpiewał tę partię w jesiennej turze przedstawień tej opery, odnosząc zresztą głośny sukces. Zastępstwo okazało się konieczne po styczniowej niedyspozycji Villazona, który z trudem dośpiewał spektakl do końca. W ten sposób w obsadzie trzech głównych partii mieliśmy dwóch Polaków, ponieważ Mariusz Kwiecień śpiewał partię Henryka Asthona, podstępnego brata Łucji, w dawno zaplanowanym przestawieniu. Z ogromną przyjemnością należy odnotować fakt, że Beczała stworzył w sobotę znakomitą kreację, zachwycając szlachetnie brzmiącym głosem o bogatej barwie. Ujął również naturalną swobodą i elega